Osiem zwycięstw i tylko jedna porażka - bilans Lecha Poznań z meczów wyjazdowych jest wręcz nieprawdopodobny. Zdecydowanie gorzej lechitom wiedzie się przed własną publicznością, gdzie przegrali cztery ostatnie spotkania. Czy zatem cieszą się, że najbliższy mecz z Górnikiem rozegrany zostanie w Zabrzu? - Patrząc na ostatnie wyniki można odnieść takie wrażenie. Zdecydowanie wolę jednak grać u siebie, choć ostatnio nam się nie układało. Mecz meczowi jednak nie jest równy - mówi Łukasz Trałka.
W poprzedniej kolejce Lech przegrał z Polonią, a Górnik z Jagiellonią. Obie drużyny będą więc chciały się zrehabilitować. - Jesteśmy w podobnej sytuacji. Zarówno my, jak i Górnik przegraliśmy swoje mecze, ale nie wiem czy będziemy przez to bardziej zmotywowani. Zawsze wychodzimy zmobilizowani na sto procent. Górnik gra przed własną publicznością i podobnie jak my będzie chciał zmazać plamę - dodaje.
Lechici do Zabrza jadą po trzy punkty, ale zdają sobie sprawę, że łatwo nie będzie. - Liga jest nieprzewidywalna i pokazała niejednokrotnie, że każdy może wygrać z każdym. Ciężko mi ocenić jaki to będzie pojedynek. Górnik potrafi grać mądrą piłkę i jest to zespół dobrze poukładany taktycznie. Będzie to ciężki mecz, ale na pewno do wygrania, co pokazała ostatnio Jagiellonia - opowiada Trałka.
Pomocnik Lecha nie chciał się odnosić do doniesień z obozu rywala na temat rzekomych osłabień oraz założeń taktycznych na to spotkanie. - Nie biorę pod uwagę żadnych spekulacji na temat ich nastawienia, a także tego kto zagra, a kto nie. Różne rzeczy można czytać, a potem wychodzi się na boisko i ono wszystko weryfikuje. Opowiadania przed meczem są fajne, ale tylko do pierwszego gwizdka. My przede wszystkim musimy wierzyć w swoje umiejętności. Wszystko będzie zależało od tego na co im pozwolimy - zakończył lechita.