Stawowy na ostro: Niektórym daje znać o sobie miażdżyca

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Na inaugurację rundy wiosennej Cracovia sięgnęła po komplet punktów, pokonując 1:0 Okocimskiego Brzesko, ale wielu mimo zwycięstwa zaczęło wieszać psy na drużynie Wojciecha Stawowego.

W tym artykule dowiesz się o:

Pasy pokonały Piwoszy 1:0 po golu Bartłomieja Dudzica. Dzięki temu zwycięstwu zmniejszyły stratę do prowadzącej w lidze Floty Świnoujście do czterech punktów. Mimo zwycięstwa na piłkarzy Stawowego spłynęła fala krytyki za słabszą niż w rundzie jesiennej grę.

- Nie jestem zadowolony z gry w tym meczu i mam świadomość tego, że nie zagraliśmy takiego meczu, na jaki nas stać. Trzeba jednak pamiętać, że to jest liga i zdarzą się słabsze mecze, ale z tego co wiem, to my wygraliśmy, a w lidze trzeba przede wszystkim wygrywać - mówi opiekun Cracovii i dodaje: - Zdobyliśmy komplet punktów i zmniejszyliśmy stratę do Floty Świnoujście do czterech punktów - ja się z tych dwóch rzeczy bardzo cieszę. W czerwcu kiedy dane nam będzie awansować do ekstraklasy, nikt nie będzie pamiętał stylu z Okocimskim. Oczywiście chcemy grać ładnie, bo to nam sprawia przyjemność i potrafimy to robić.

- Ciężko jest dogodzić tym, którzy oczekują od Cracovii zwycięstw i dobrej gry. Jeżeli nie byłoby zwycięstwa po bardzo dobrej grze, to byłyby opinie: "co z ładnej gry, skoro liczą się punkty". Ja teraz mówię, że z Okocimskim najważniejsze były punkty, ale słyszę: "no, ale nie ma gry". Dla mnie ważne jest, żeby łączyć te dwa elementy, ale jeśli jest słabszy dzień, a on się może przytrafić żywej istocie - bo piłkarze są żywymi istotami, a nie maszynami - to trzeba wygrać. I można mówić pozytywnie o tym, że mając słabszy dzień, drużyna wygrała - podkreśla Stawowy.

Trener Pasów przypomina, że jego zespół jest wciąż w budowie. Powstał w zasadzie kilka miesięcy temu na zgliszczach tego, co zostało w klubie po spadku z T-Mobile Ekstraklasy. Latem Cracovię opuściło aż 12 zawodników. Ponadto w meczu z Okocimskim nie mogli zagrać Rok Straus, Edgar Bernhardt i Marcin Budziński.

- Trzeba pamiętać, że jest pewne obciążenie związane z tym, że gramy o awans do ekstraklasy. Niech sobie wszyscy przypomną o jednej rzeczy, bo mam takie wrażenie, że niektórym ludziom dawała znać o sobie miażdżyca... Nie pamiętają, co było w Cracovii, co było w Cracovii parę miesięcy temu, po spadku. Wtedy się zastanawiano, jaka będzie drużyna; obawiano się o utrzymanie w I lidze... Nagle okazało się, że w Cracovii można stworzyć fajnie grającą drużynę, która ma szanse powrotu do ekstraklasy, a po pierwszym wiosennym meczu z Okocimskim słyszę, że nie mamy szans na awans z taką grą. Gratuluję takiego proroctwa i dziwię się, że nie padają co chwilę "szóstki" w Lotto - puentuje Stawowy.

Źródło artykułu: