- Być może ktoś oglądający spotkanie z boku odniósł wrażenie, że trzy punkty w starciu z Wartą przyszły nam lekko i przyjemnie. Jednak drużyna zostawiła na boisku sporo zdrowia. Gospodarze faktycznie nie mieli zbyt wielu sytuacji, mimo to nie było łatwo. Warunki raczej nie sprzyjały, boisko było zmarznięte, towarzyszył nam też wiatr, ale mamy się z czego cieszyć. Nie ma nic lepszego niż zwycięstwa na wyjazdach. Wtedy podróż powrotna przebiega w miłej atmosferze, podobne nastroje panują w następnym tygodniu - powiedział portalowi SportoweFakty.pl bramkarz Gieksy, Łukasz Budziłek.
Po inauguracyjnej wygranej w Łodzi, wyjazd do stolicy Wielkopolski teoretycznie wydawał się trudniejszy. Czy tam katowiczan zadowalałby również remis? - Nie. Przed każdym meczem trzeba się nastawiać na walkę o pełną pulę, nie wolno kalkulować. Tak samo będzie przed następną podróżą na Cracovię - dodał golkiper.
Warta to póki co największe rozczarowanie rundy wiosennej. Podopieczni Macieja Borowskiego dysponują niezłym składem, ale rażą brakiem zgrania. Efekt? Dwie domowe porażki z nie najsilniejszymi rywalami i zero strzelonych goli. W niedzielę Gieksa z pewnością spodziewała się po gospodarzach więcej. - Przyznam, że mieliśmy pewne obawy. Mecz pokazał, że poznaniacy nie stworzyli wielu okazji. Jednak musieliśmy włożyć w ten sukces sporo wysiłku. Spowodowane to było dużą ilością niewymuszonych strat, po których trzeba było wracać do defensywy - zakończył Budziłek.