Zwycięstwo bez fajerwerków - relacja z meczu Polska - San Marino
W końcu do siatki w meczu w kadrze trafił Robert Lewandowski, który dwukrotnie wykorzystał rzut karny. Poza nim bramki strzelili Łukaszowie Piszczek i Teodorczyk oraz Jakub Kosecki.
Biało-czerwoni od pierwszych minut zdecydowanie natarli na rywala. Seria rzutów rożnych nie przyniosła jednak oczekiwanego efektu. W 11. minucie, łakomy gola Lewandowski, pokusił się nawet o strzał z rzutu wolnego z 25 metrów. Dobrze między słupkami spisał się jednak Aldo Simoncini. Trzeba przyznać, że golkiper San Marino z każdą kolejną interwencją wpadał w coraz większy trans i... był nawet bliski obrony rzutu karnego! W 21. minucie po zagraniu ręką Alessandro Della Valle arbiter przyznał bowiem Polakom jedenastkę. Do piłki podszedł Robert Lewandowski i po rękach bramkarza umieścił futbolówkę w siatce. Niedługo potem było już 2:0. Adrian Mierzejewski wstrzelił piłkę w pole karne, a tam mocnym strzałem do siatki skierował ją Łukasz Piszczek. Do końca pierwszej połowy biało-czerwoni dalej byli w natarciu, ale więcej bramek strzelić już nie zdołali. Kibice wymagali od nich lepszej postawy...
Polska - San Marino 5:0 (2:0)
1:0 - Robert Lewandowski (k.) 21'
2:0 - Łukasz Piszczek 27'
3:0 - Robert Lewandowski (k.) 50'
4:0 - Łukasz Teodorczyk 61'
5:0 - Jakub Kosecki 90 +2'
Składy:
Polska: Artur Boruc- Łukasz Piszczek, Bartosz Salamon (87' Marcin Wasilewski), Kamil Glik (46' Jakub Kosecki), Jakub Wawrzyniak, Kamil Grosicki, Grzegorz Krychowiak, Eugen Polanski, Adrian Mierzejewski, Arkadiusz Milik (59' Łukasz Teodorczyk), Robert Lewandowski.
San Marino: Aldo Simoncini - Alex Della Valle (80' Lorenzo Buscarini), Mirko Palazzi, Fabio Vitaioli, Alessandro Della Valle, Gian Luca Bollini (57' Simone Bacciocchi), Matteo Vitaioli, Fabio Bollini, Matteo Coppini, Andy Selva (51' Danilo Rinaldi), Alex Gasperoni.
Żółte kartki: Eugen Polanski, Grzegorz Krychowiak, Arkadiusz Milik (Polska) oraz Alex Della Valle, Fabio Bollini, Alex Gasperoni (San Marino).
Sędzia: Ken Henry Johnsen (Norwegia).
San Marino: Ulubiony rywal Roberta Lewandowskiego