Świąteczny pogrom - relacja z meczu ŁKS Łódź - Olimpia Grudziądz

Zespół Piotra Zajączkowskiego został rozbity przed własną publicznością aż 0:3 i znajduje się w coraz trudniejszej sytuacji ligowej.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk

Łodzianie zaczęli spotkanie od mocnego uderzenia. Już w pierwszych dziesięciu minutach dwukrotnie mogli pokonać Michała Wróbla, ale najpierw - po strzale Piotra Gląby  - futbolówka trafiła w poprzeczkę, a kilka chwil później w dogodnej sytuacji poślizgnął się Bartosz Biel. Zaskoczeni takim obrotem sprawy goście długo nie mogli odnaleźć swojego rytmu meczowego.

Z biegiem czasu gra się wyrównała i Olimpia Grudziądz również zaczęła zagrażać rywalom. W 24. minucie minimalnie niecelnie główkował Maciej Rogalski. Aktywny na lewej flance był eks-ełkaesiak Robert Szczot. Ambitni łodzianie grali jednak uważnie w obronie i czekali na swoje okazje do kontrataków. Po jednym z nich 10 minut przed przerwą w dogodnej sytuacji ponownie znalazł się Biel, ale i tym razem uderzył niecelnie.

W samej końcówce pierwszej części gry prowadzenie objąć powinni przyjezdni. Po znakomitej wrzutce Szczota z piłką minął się przed samą bramką Piotr Ruszkul. W odpowiedzi z rzutu wolnego niemal spod linii końcowej boiska Wróbla zaskoczyć próbowali łodzianie, ale bramkarz Olimpii przytomnie wybił piłkę przed siebie. Po tej akcji arbiter zaprosił obie ekipy do szatni.

Po przerwie goście ruszyli do zmasowanego ataku. Dwóch dogodnych sytuacji nie wykorzystał Piotr Ruszkul. W 58. minucie nie pomylił się jednak jego kolega Adam Cieśliński, który mierzonym uderzeniem wyprowadził swój zespół na prowadzenie. ŁKS Łódź nie zdążył się jeszcze otrząsnąć, a przegrywał już dwiema bramkami. W 64. minucie do centry z rzutu rożnego najlepiej wyskoczył Piotr Gląba. Piłkę uderzył jednak tak niefortunnie, że ta wpadła do bramki strzeżonej przez Michała Kołbę.

Łodzianie próbowali się odgryźć, ale większość ich akcji kończyła się na dobrze dysponowanej linii defensywnej Olimpii. Uspokojeni prowadzeniem goście mieli z kolei coraz więcej okazji do podwyższenia wyniku. Ostatecznie sztuki tej dokonali 3 minuty przed końcem spotkania. Błąd popełnił bramkarz ŁKS, który niepewnie sparował łatwą piłkę wprost pod nogi Adriana Frańczaka. Pomocnik Olimpii płaskim strzałem z dystansu w długi róg ustalił wynik spotkania.

ŁKS wiosną nie zdobył jeszcze bramki i jego sytuacja w tabeli ligowej po porażce z Olimpią wygląda coraz gorzej. Ekipa z Grudziądza zaś, wygrywając pewnie w Łodzi, potwierdziła dobą dyspozycję i jest coraz bliżej czołówki.

ŁKS Łódź - Olimpia Grudziądz 0:3 (0:0)

0:1 - Cieśliński 58'
0:2 - Gląba (sam.) 64'
0:3 - Frańczak 87'

Składy:


ŁKS Łódź:
Kołba - Gieraga, Jurkowski, Wieczorek (52' Bogusz), Ragaman, Biel, Kotwica, Kiełb (60' Kaczmarek), Mikołajczyk, Staroń, Gląba (67' Kita).

Olimpia Grudziądz:
Wróbel - Pisarczuk, Łabędzki, Staniek, Banasiak, Kłus, Smoliński (64' Kryszak), Rogalski, Szczot (71' Frańczak), Ruszkul (81' Gawęcki), Cieśliński.

Żółte karki: Kiełb (ŁKS) - Kryszak (Olimpia).

Sędzia:
Robert Małek (Zabrze).

Widzów: 1243

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×