W pierwszym półfinale Pucharu Polski Śląsk Wrocław pokonał na własnym stadionie Wisłę Kraków. Mistrzowie Polski z rywalem zwyciężyli 2:1, lecz w pierwszej połowie zdecydowanie zdominowali beznadziejnie grającą drużynę Białej Gwiazdy. - Nie wiem co było przyczyną, że zagraliśmy katastrofalnie w pierwszej połowie. Nie wiem czym to było spowodowane. Może dlatego, że dostaliśmy szybko bramkę? Potem drugą i tak naprawdę po pierwszej odsłonie potyczki mogliśmy przegrywać 0:3 albo 0:4. Dramat, ogólnie pierwsza połowa była makabryczna w naszym wykonaniu - powiedział Patryk Małecki. - Pierwszy raz tak się czułem od meczu z APOEL-em na wyjeździe, gdzie w pierwszej połowie nie powąchaliśmy piłki. Teraz było to samo. Nie ma wytłumaczenia. Zagraliśmy mega słabo i musimy przeanalizować ten mecz i zobaczyć, co było kluczem, że tak słabo zaprezentowaliśmy się. Z drugiej możemy być zadowoleni, bo myślę, że z gry mieliśmy więcej - dodał.
Jak się okazało, w przerwie meczu w szatni drużyny prowadzonej przez Tomasza Kulawika padły stanowcze słowa. - Były bardzo ostre słowa. Powiedzieliśmy sobie, że jeśli tak będziemy grali w drugiej połowie, to cała Polska z nas się będzie śmiała, że jeśli mamy tak grać, to lepiej nie wychodzić na drugą połowę, ale pokazaliśmy charakter. Wydaje mi się, że po przerwie dominowaliśmy. Szkoda, że nie strzeliliśmy tej bramki na 2:2, bo ten mecz byłby inny, ale dalej jesteśmy w grze - wyjaśniał Małecki.
Po zmianie stron Wiślacy zaprezentowali się już lepiej, a Śląsk spuścił z tonu. Zawodnikom z Krakowa, a dokładnie właśnie Małeckiemu, udało się nawet strzelić bramkę. Dzięki temu golowi Wiślacy mają jeszcze szanse na awans do finału Pucharu Polski. - Przyjechaliśmy tutaj, żeby zrobić dobry wynik, ale kiedy przegrywaliśmy 0:2, to tylko cud mógł się zdarzyć, żebyśmy mogli ten mecz wygrać. Skończyło się dla nas nieźle, bo pomimo tego, że przegraliśmy, to wystarczy nam jedna bramka. Śląsk na pewno jednak przyjedzie z nastawieniem takim, żeby też strzelić bramkę. Będzie ciężki mecz. Musimy wyciągnąć wnioski z tego spotkania, bo tak dalej grać nie możemy. Będziemy przegrywali nawet i z trzecią ligą jeśli tak będziemy grali jak w pierwszej połowie. Dlatego musimy się obudzić, musimy znaleźć przyczynę i w meczu z Legią Warszawa zagrać dobrze - zaznaczył pomocnik Wisły.
- Może Śląsk stanął, liczył na to, że cofną się, zagrają z kontry i strzelą trzecią bramkę. Nam się udało zdobyć gola i potem już złapaliśmy rytm, lepiej to wyglądało. Szkoda, że nie zdobyliśmy tego drugiego gola, bo były ku temu sytuacje. Przegrywamy mecz i na pewno nie jesteśmy zadowoleni. W pierwszej połowie Śląsk nas zdominował - inaczej - zdemolował. Wzięliśmy się w kupę po przerwie i jakoś to wyglądało - skomentował.
Patryk Małecki nie był nawet specjalnie zadowolony z tego, że wpisał się na listę strzelców. - Nie mogę być zadowolony z tego, że przegraliśmy. To, że bramkę strzeliłem, to udało mi się. Nie ma co się z tego cieszyć. Będę się cieszył, jak wygramy mecz rewanżowy i jak dojdziemy do finału - podsumował piłkarz.