Marcin Makuch: To nie był faul na czerwoną kartkę

Kluczowym momentem meczu Sadnecji Nowy Sącz z Arką Gdynia była czerwona kartka, którą został ukarany obrońca gospodarzy Marcin Makuch, już w 14. minucie. Sytuacja wzbudziła sporo kontrowersji.

Wbiegający w pole karne Marcin Radzewicz został sfaulowany przez Marcina Makucha i sędzia wskazał na wapno. Co do tego wątpliwości nie było. Sporo dyskusji wzbudził sposób ukarania piłkarza Sandecji. Arbiter Erwin Paterek wykluczył go z boiska, interpretując zapewne, że gracz Arki wychodził na czystą sytuację "sam na sam" z Marcinem Cabajem. - Co prawda wpadłem na Radzewicza, ale moim zdaniem nie był to faul na czerwona kartkę i byłem mocno zaskoczony, że ją właśnie zobaczyłem. Faul mógł być, bo ratowałem sytuację, lecz kara nie powinna być tak wysoka. Zawodnik Arki przyjął piłkę do boku, więc nie było tak, że on wychodził na czystą pozycję, a ja specjalnie go sfaulowałem - nie taki był mój zamiar. Wpadłem mu na plecy, kiedy miał piłkę pod nogą, więc uważam, że decyzja sędziego była zbyt pochopna - stwierdził Marcin Makuch.

Piłkarze z Małopolski mają czego żałować, bo pierwsze minuty ułożyły się wręcz idealnie dla nich. Już w czwartej minucie podanie Adama Mójty wykorzystał Patryk Tuszyński, który chwilę wcześniej trafił w słupek. - Początek mieliśmy bardzo udany, więc uważam, że grając w jedenastu byśmy wygrali - dodał Makuch. Podopieczni Mirosława Hajdy dzielnie radzili sobie nawet w dziesiątkę. Jeszcze w pierwszej połowie Paweł Nowak trafił w poprzeczkę, a cała druga odsłona przebiegała pod dyktando sądeczan, którzy stworzyli kilka dobrych sytuacji. Przy strzałach Adama Mójty, Macieja Bębenka, czy Macieja Górskiego zabrakło jednak albo celności, albo dobrze spisywał się bramkarz Michał Szromnik.

Źródło artykułu: