Serie przedłużone do trzech - relacja z meczu Arka Gdynia - GKS Tychy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Arka wygrała trzecie kolejne spotkanie, natomiast GKS Tychy po raz trzeci z rzędu zszedł z boiska pokonany. Janusz Surdykowski trzeci raz wpisał się na listę strzelców - czym uczcił swoje urodziny.

W tym artykule dowiesz się o:

Po pierwszej dość przeciętnej i drugiej bardzo dobrej połowie, zwłaszcza w wykonaniu gospodarzy, Arka odniosła minimalne, ale w pełni zasłużone zwycięstwo nad GKS Tychy. W całym meczu zdecydowanie przeważali żółto-niebiescy, którzy wielokrotnie oddawali celne strzały na bramkę Piotra Misztala. W pierwszej połowie zabrakło tylko gola, choć po pół godzinie gry sędzia mógł gwizdnąć "wapno" po zagraniu piłki ręką przez kapitana gości, a zarazem strażnika miejskiego z Tychów - Łukasza Kopczyka.

Gospodarze grali uważnie w obronie i bardzo cierpliwie oraz konsekwentnie w ataku, co przyniosło efekt zaraz po przerwie. W 49. minucie, po dośrodkowaniu Piotra Kuklisa w pole karne, piłkę ręką zagrał ewidentnie Maciej Mańka, choć na pomeczowej konferencji wątpliwości co do tej sytuacji miał trener tyszan - Piotr Mandrysz.

Sędzia Łukasz Bednarek tym razem bez wahania wskazał na 11. metr. Karnego na gola pewnie zamienił Marcus Vinicius. Była to 10. bramka Brazylijczyka w sezonie, a zarazem drugi mecz z rzędu, w którym tyszanie stracili gola po karnym na początku drugiej połowy.

Podopieczni Pawła Sikory poszli za ciosem i już 9 minut później podwyższyli swoje prowadzenie. Niezawodny ostatnio Janusz Surdykowski we wspaniałym stylu pokonał Misztala. Napastnik Arki oddał kapitalny strzał z 16 metrów w samo okienko bramki gości, po tym jak przejął piłkę po wcześniej zablokowanym uderzeniu Kuklisa. Tym samym "Surdyk" sam sobie zrobił idealny prezent na obchodzone właśnie 27. urodziny.

Dopiero po zainkasowaniu dwóch, przysłowiowych "dzwonów" obudzili się gracze z Tychów. Po części było to spowodowane cofnięciem się arkowców na swoją połowę. W 76. minucie Damian Krajanowski niepotrzebnie sfaulował rywala z prawej strony pola karnego, dobrą piłkę dograł w pole bramkowe Bartłomiej Babiarz, a jej lot nieznacznie zmienił Mańka, czym zrehabilitował się nieco za swoją rękę w polu karnym - dając jednocześnie gościom nadzieję na wywiezienie z Gdyni punktu. Był to jednak dopiero pierwszy i jedyny celny strzał Ślązaków w całym meczu! Nie bez winy pozostał także golkiper Arki - Michał Szromnik, który nieco "zdrzemnął" się na linii bramkowej.

Tyszanie do końca meczu ambitnie walczyli o remis, a gospodarze skupili się już niemal wyłącznie na wybijaniu rywali z rytmu i chociaż dwukrotnie zakotłowało się jeszcze w polu karnym Szromnika, to trzy punkty pozostały jednak w Gdyni. Arka dominowała w całym meczu i ostatecznie zupełnie zasłużenie pokonała GKS Tychy. Goście przegrali już trzeci mecz z rzędu i zrobili to w bardzo słabym stylu, a żółto-niebiescy wygrali swoje trzecie, kolejne spotkanie. Drużynę Mandrysza wspomagała w Gdyni ponad 300-osobowa grupa sympatyków GKS-u, którzy jednakże ze względu na pociąg powrotny - na kwadrans przed końcem opuścili sektor kibiców gości.  Wypowiedzi trenerów:  Piotr Mandrysz (trener GKS-u): 

Cieszę się, że mogłem po 5 latach przyjechać na nowy stadion Arki. Żałuję jednak, że wyjeżdżamy stąd bez punktów. Niestety przespaliśmy pierwszą połowę. Obudziły nas stracone bramki. Od tego momentu gra mojej drużyny mogła się podobać. Zabrakło nam czasu na zdobycie wyrównującej bramki. Z naszych informacji wynika, że karnego dla Arki nie powinno być. Druga bramka sprawiła, że nie było już czego bronić. Myślę, że o jedną bramkę Arka była jednak lepsza. Nie chcieliśmy grać aż tak zachowawczo, jednak przeciwnik nas zdominował. Trudno nam było konstruować akcję, a zaważyła o tym nasza niedokładność. Arka nie pozwoliła nam na wiele w pierwszej części. Piotra Rockiego stać na pewno na lepsza grę. W wielu meczach był naszą lokomotywą. Każdy ma jednak prawo do słabszych momentów. Być może odczuwa on już trudy sezonu, gdyż w wieku 39 lat organizm ciężej się regeneruje.

Paweł Sikora (trener Arki): W końcu nasze posiadanie piłki zaowocowało bramkami. W końcówce przestaliśmy kontrolować mecz i straciliśmy gola na własne życzenie. Jestem zadowolony z 3 punktów. Będzie nam się teraz łatwiej grało w Legnicy. Dobrze, że Surdykowski w trzecim meczu z rzędu trafił do siatki. Uwierzył w siebie i to procentuje w postaci bramek. Takie zwycięstwa na pewno budują zespół. Co do pytania, iż zaczęliśmy w drugiej części grać zachowawczo to wydaje mi się, że jak się prowadzi 2:0 to zespół podświadomie chce prowadzić grę spokojniej. Będziemy na pewno jeszcze analizować ten mecz z piłkarzami i przyjrzymy się także tej kwestii. Arka Gdynia - GKS Tychy 2:1 (0:0)

1:0 - Marcus (k.) 49' 2:0 - Surdykowski 58' 2:1 - Mańka 76' Składy:

Arka Gdynia: Michał Szromik - Damian Krajanowski, Krzysztof Sobieraj, Tomasz Jarzębowski, Piotr Tomasik - Marcus Vinicius (77' Paweł Brzuzy), Mateusz Szwoch (62' Michał Rzuchowski), Piotr Kuklis, Marcin Radzewicz, Radosław Pruchnik - Janusz Surdykowski (88' Łukasz Zwoliński).

GKS Tychy: Piotr Misztal - Maciej Mańka, Łukasz Kopczyk, Tomasz Balul, Adrian Chomiuk (64' Damian Szczęsny) - Mateusz Mączyński, Bartłomiej Babiarz, Mateusz Kupczak, Mateusz Bukowiec, Piotr Rocki (64' Marcin Folc) - Jakub Bąk.

Żółte kartki: Damian Krajanowski, Paweł Brzuzy (Arka) oraz Łukasz Kopczyk (GKS).

Sędzia: Łukasz Bednarek (Koszalin).

Widzów: 3512.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)