Odmieniona Stalówka

Stal Stalowa Wola wygrała bardzo ważne ligowe zawody ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Zielono-czarni zagrali dobre zawody i zwyciężyli zasłużenie.

W ostatnich dniach doszło do zmiany na stanowisku trenera w Stali Stalowa Wola. Mirosław Kalita został urlopowany, a jego miejsce zajął Paweł Wtorek. Na nowym opiekunie zielono-czarnych tkwi trudne zadanie - utrzymanie zespołu w drugiej lidze. - Nie czuje specjalnie obciążenia. Nie przejmuje się tym, nie przeżywam tego. Bardziej skupiam się na pracy z zespołem. Zawodnicy muszą realizować założenia taktyczne. To jest kluczem do sukcesu. Ja mogę drużynę przygotować, powiedzieć im co mają robić, ale to zawodnicy są głównymi bohaterami, aktorami meczu. bardzo bym chciał, żeby presja skupiała się nam mnie a nie na chłopakach. To młoda drużyna i oni to wszystko bardzo przeżywają. Bardzo bym chciał, żeby ta presja z nich zeszła i mogli pokazać to co potrafią - powiedział nowy trener a zarazem wychowanek Stalówki Paweł Wtorek.

Już w pierwszym spotkaniu widać było całkiem inne nastawienie drużyny, inną grę a przede wszystkim sporo stworzonych sytuacji, gole i bardzo ważna wygrana. - Zwróciliśmy uwagę na utrzymanie się przy piłce, co było naszą bolączką. Myślę,. Że jakiś pierwszy krok został zrobiony. Myślę, że będziemy podążać tą drogą i małymi kroczkami zbliżymy się od utrzymania. Każdego trenera mecz kosztuje sporo nerwów. Tylko ten się nie denerwuje, kto nie chce wygrać. To jest normalna rzecz w piłce nożnej. Mieliśmy cały tydzień pracy. Niektórych zawodników znam z innych drużyn, niektórych trenowałem. Oglądałem płyty. Także to była moja decyzja, mój pomysł - stwierdził szkoleniowiec Stali.

Inne podejście zauważyli także sami zawodnicy. - Wyglądało to całkiem nieźle. Wyszliśmy zdeterminowani. Szkoda, że w pierwszej połowie nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji. Wyszliśmy na drugą połowę i szybko dostaliśmy gola. mówiliśmy sobie w szatni, że mogli nam zagrozić tylko ze stałych fragmentów gry. Pokazaliśmy jednak charakter, odrodziliśmy się, zdobyliśmy ładną drugą bramkę. Mogliśmy się jeszcze pokusić o kolejne gole. Chwilami wyglądało to bardzo dobrze - powiedział pomocnik ekipy z hutniczego miasta Damian Łanucha.

Stal w poprzednich spotkaniach nie stwarzała sobie wielu okazji bramkowych. Teraz zmienił się system gry w ataku i często pod polem karnym znajdowało się nie 3-4 graczy, ale nawet i 8. - Atakowaliśmy większą ilością graczy. Robiło się więcej miejsca z przodu i można było uderzać. Jak atakowaliśmy 2-3 zawodnikami, to ciężko było cokolwiek stworzyć. Teraz jak widać podłączały się boki, w środku mieliśmy przewagę i mogliśmy uderzać. Szkoda, że wpadły tylko dwie bramki, bo w końcówce było nerwowo. Trener mówił nam, żebyśmy z przodu grali na jeden, dwa kontakty, żebyśmy się wymieniali pozycjami. Jak widać przynosi to skutki. Dużo pracy jednak jeszcze przed nami, żeby to lepiej wyglądało, żeby gra cieszyła i żeby były te punkty, bo o to w tym wszystkim chodzi - dodał Łanucha.

Komentarze (0)