Śląsk będzie dyktował warunki w walce o mistrzostwo Polski - rozmowa z Mateuszem Cetnarskim, piłkarzem Śląska Wrocław

Mateusz Cetnarski w meczu z Legią Warszawa zagrał jako napastnik i był to całkiem udany występ. Po sezonie "Cetnar" może być kluczowym zawodnikiem WKS-u, bowiem z drużyny odejdzie Sebastian Mila.

Artur Długosz
Artur Długosz

Artur Długosz: W niezwykle ważnym spotkaniu z Legią Warszawa zagrałeś chyba na dość nietypowej dla siebie pozycji, bo jako napastnik.

Mateusz Cetnarski: Grałem w kilku meczach na takiej pozycji, między innymi w spotkaniu z Wisłą w Krakowie. Potem jak wchodziłem z ławki też mi się zdarzyło tak wystąpić. Na pewno rozmawiałem przed tym meczem z trenerem i postanowiliśmy, że będę grał najbardziej wysuniętego zawodnika. To nie było tak, że tam grałem na "dziewiątce" i się nie ruszałem. Mieliśmy zmieniać pozycje i przede wszystkim stwarzać sytuacje podbramkowe oraz długo utrzymywać się przy piłce na połowie Legii. Wydaje mi się, że to się nam udawało. Stwarzaliśmy sobie sytuacje i gdybyśmy byli trochę skuteczniejsi, to wracalibyśmy z pucharem do domu.

Zagraliście zupełnie inne spotkanie niż tydzień temu. Zdominowaliście Legię, nie pozwoliliście jej na zbyt wiele. Nie wiem czy w ogóle Rafał Gikiewicz miał taką interwencję przy której naprawdę musiałby się wykazać.

- Na pewno jesteśmy z siebie zadowoleni, ale nie możemy być tak zadowoleni na sto procent, bo nie mamy tego upragnionego pucharu. To zwycięstwo jest dobrym, kolejnym bodźcem do tego, żeby przede wszystkim zająć trzecie miejsce w lidze. To jest teraz cel numer jeden.

Sami mówiliście, że zwycięstwo z Pogonią Szczecin było bardzo pomocne po porażkach z Zagłębiem Lubin i Legią Warszawa, to teraz po wygranej    i dobrym meczu w Warszawie chyba jeszcze mocniej uwierzyliście w siebie?

- Na pewno każde zwycięstwo jest bodźcem do tego, żeby grać jeszcze lepiej i wygrywać kolejne mecze, bo wtedy wpajamy sobie, że jesteśmy bardzo dobrą drużyną - jeszcze jak gramy bardzo dobrze i widowiskowo, jak w Warszawie z Legią. Do tego wiara kibiców, że możemy każde spotkanie wygrać na pewno da nam niesamowitego kopa do tego, żeby zająć trzecie miejsce.

Skąd się to bierze, że w tym spotkaniu z Legią Śląsk Wrocław był zupełnie inną drużyną niż chociażby w tym niedawnym meczu z Pogonią Szczecin? Wtedy zaprezentowaliście się zupełnie inaczej niż teraz.

- Kiedy się rozgrywa mecze co trzy dni, to wiadomo, że w każdym zespole na świecie, jak i w Polsce, przychodzi kryzys i to jest normalne. My jesteśmy tylko ludźmi. To nic, że jesteśmy wytrenowani, ale większość tych chłopaków gra po 90 minut co trzy dni. Rzeczywiście to daje się we znaki. Musimy to też zrozumieć. Czasami takie spotkania jak to z Pogonią Szczecin się zdarzają i zwycięstwo trzeba po prostu wyszarpać tak jak Legia to zrobiła z Lechią Gdańsk i wciąż jest liderem Ekstraklasy. Po prostu takie mecze czasami trzeba rozgrywać. Akurat piłkarze w stu procentach to rozumieją.

Wy za to z Legią wszystkie spotkania powinniście grać na Łazienkowskiej 3, bo to już wasze czwarte zwycięstwo z rzędu na tym stadionie.

- Na pewno Legia Warszawa na Łazienkowskiej nie gra z nami tak, jakby sobie tego życzyła. My zdajemy sobie z tego sprawę i to też daje nam dodatkową motywację do tego, żeby tu przyjeżdżać. Wracamy tu na ostatni mecz w lidze i to pewnie Śląsk Wrocław będzie dyktował warunki w walce o mistrzostwo Polski.

W niedzielę czeka was mecz z Piastem Gliwice. Teraz już nikt wam nie powie, że odpuszczacie pojedynki w lidze, a skupiacie się na Pucharze Polski. Spotkanie w Gliwicach jest ważne z punktu widzenia tabeli.

- Bardzo ważne ponieważ przy zwycięstwie Piasta gliwiczanie przeskakują nas w tabeli. My tak naprawdę chcemy odskoczyć od tej całej grupy i wszystko zrobimy, żeby w niedzielę Piast miał do nas pięć punktów straty.

Co prawda sezon jeszcze trwa, ale co dalej z tobą po jego zakończeniu?

- Zobaczymy. Jestem zawodnikiem Śląska Wrocław, mam jeszcze kontrakt ważny przez rok. Niech się najpierw sezon skończy, a później będziemy rozmawiać.

Widzisz szansę dla siebie, żeby zająć miejsce w środku pola i kierować grą Śląska po tym, jak z zespołu odejdzie Sebastian Mila?

- Absolutnie jestem na to gotowy, bo trenuję z tą drużyną i wiem, że może taka sytuacja nastąpić. To jednak trener decyduje z kim chce pracować.

Twoim przekleństwem w Śląsku jest chyba właśnie to, że w tym zespole gra Sebastian Mila, który ma niepodważalną pozycję?

- Musimy sobie zdawać sprawę, że mam chyba najlepszą z możliwych rywalizacji. Dla mnie ona jest zdrowa. Sebastian Mila - uczę się praktycznie od najlepszego środkowego pomocnika i rozgrywającego w lidze polskiej. Mam przy kim się uczyć, ale na pewno jest to ciężka rywalizacja.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×