Mecz z Widzewem Łódź Bartosz Ślusarski rozpoczął na ławce rezerwowych, ponieważ ostatnio zmagał się z problemami zdrowotnymi, a z Wisłą Kraków Łukasz Teodorczyk zdobył gola na wagę trzech punktów. W przerwie "Ślusarz" pojawił się na boisku razem z Kasperem Hamalainenem i obaj rozruszali grę Lecha Poznań. - Fajnie, że mamy szeroką ławkę i czasami po zmianach gra wygląda lepiej. Trener ma na każdą pozycję po dwóch zawodników i każdy czuje się pewnie. Kto dostaje szanse, to stara się ją wykorzystać. Teraz zrobiłem to ja i Kasper - mówi napastnik Kolejorza.
Ślusarski już po piętnastu sekundach przebywania na boisku mógł zdobyć gola. - Jak rozmawiałem z kolegami to był taki bodziec do ruszania do ataków - przyznaje lechita. Ogólnie przez całą drugą połowę miał sporo sytuacji z czego ma bramkę zamienił tylko jedną. - Goli mogłem mieć więcej, ale nie można być wybrednym. Jestem zadowolony z tego meczu. Byłem mocno naładowany, gdy wszedłem w przerwie. Udało się zdobyć gola i wygrać mecz, co było moim celem. Od początku szarpałem, starałem się oddawać strzały i jeden z nich zamieniłem na gola. Pod koniec meczu byłem trochę egoistą, ale był taki wynik, że mogłem sobie na to pozwolić. Gdyby było 0:0 pewnie szukałbym lepiej ustawionego kolegi - opowiada Ślusarski.
Napastnik Lecha zdobył jedenastego gola w tym sezonie, co oznacza poprawienie swojego własnego rekordu z sezonu 2004/2005, gdy w barwach Groclinu Grodzisk Wlkp. dziesięciokrotnie wpisywał się na listę strzelców. Czy Ślusarski liczy na koronę króla strzelców? - Najważniejsze jest, żeby dla Lecha zdobyć mistrzostwo Polski, ale fajnie byłoby wywalczyć przy okazji tytuł króla strzelców - kontynuuje.
W najbliższej kolejce Ślusarski zrobi wszystko, aby zbliżyć się do obu celów, bo Kolejorz w Warszawie zmierzy się z Legią. - Strzeliłem tam gola z Groclinem i Cracovią, ale fajnie było jeszcze w barwach Lecha. Teraz jest ku temu dogodna okazja - zakończył napastnik poznaniaków.