W spotkaniu z Piastem Gliwice Stanislav Levy zmuszony był dokonać zmian w składzie z powodu kontuzji swoich zawodników. - Marcin Kowalczyk już w przewie zgłaszał zmianę, Rafał Grodzicki też miał problemy zdrowotne. Zdecydowaliśmy się na wprowadzenie Mariusza Pawelca, a nie Marka Wasiluka, bo mieliśmy na uwadze to, że piłkarze Piasta są szybcy - wyjaśniał szkoleniowiec aktualnych jeszcze mistrzów Polski.
Sam Rafał Grodzicki utykał schodząc z boiska. Nie dość, że nabawił się kontuzji, to jeszcze jego zespół poniósł porażkę. - Jesteśmy bardzo zawiedzeni, tak naprawdę to my mieliśmy swoje sytuacje, które powinny nam dać trzy punkty. Było ich trochę, ale jak mówi stare porzekadło "niewykorzystane sytuacje się mszczą". Piast strzela w 94. minucie i przeskakuje nas w tabeli i teraz to my musimy go gonić. Kiedy ma się 2:2 i przeciwnik gra w dziesięciu, to ciężko grać na utrzymanie i być zadowolonym z remisu - komentował "Grodek".
Marcinowi Kowalczykowi odnowił się wcześniejszy uraz łydki, którego nabawił się jeszcze w spotkaniu pucharowym z Legią Warszawa. Zawodnik w poniedziałek rano przeszedł badania, które nie wykazały jednak żadnych uszkodzeń w strukturze mięśnia. Z kolei Grodzicki po zderzeniu z Marcinem Robakiem ma jedynie stłuczone udo.
- Nie są to poważne urazy. W przypadku obydwu zawodników wdrożyliśmy leczenie zachowawcze. Robimy wszystko, by mogli wystąpić w piątkowym meczu z Wisłą Kraków - wyjaśnia Wojciech Sznajder, klubowy lekarz Śląsk Wrocław.
Po meczu fatalnie wyglądał też Krzysztof Ostrowski, który w trakcie pierwszej połowy otrzymał mocny cios piłką w głowę. Gdy ten opatrywany poza boiskiem, gliwicka publiczność mocno go wygwizdała. "Ostry" naprawdę nie czuł się jednak zbyt dobrze. - Głowa mnie boli dość mocno i nie wiem czy się obejdzie bez rezonansu. Zobaczymy jak się będę czuł po podróży do Wrocławia i w poniedziałek rano. Mam trochę zawroty głowy, lekko się chce wymiotować. Mam nadzieję, że to minie bez szwanku - wyjaśniał zawodnik, który także był mocno rozczarowany wynikiem spotkania. - Na pewno grając w przewadze nie powinniśmy starać się aż tak dobitnie strzelić tego zwycięskiego gola i nadziewać się kontry. Parę takich wyszło i jedna skończyła się golem. Tego na pewno żałuję. Wygrywa i przegrywa cała drużyna. Na nikogo na pewno nie ma sensu zwalać winy. Winę ponosi cały zespół - podsumował zawodnik.