LM: Niemieccy giganci o prymat w Europie! Bayern faworytem, Lewandowski nadzieją Borussii

W finale Ligi Mistrzów wystąpi trzech Polaków. Czy Piszczek, "Kuba" i "Lewy" zatriumfują na Wembley? W pojedynku drużyn Juergena Kloppa i Juppa Heynckesa emocji z pewnością nie zabraknie!

W 2000 roku finał Champions League rozstrzygnęły pomiędzy sobą drużyny z Hiszpanii, trzy lata później do decydującej rozgrywki dotarli przedstawiciele Italii, zaś w sezonie 2007/2008 o Puchar Europy zmierzyły się zespoły z Anglii. Tym razem po raz pierwszy finałowy pojedynek będzie kwestią wewnątrzniemiecką. Zarówno Borussia, jak i Bayern zasłużyły na to, by zagrać na Wembley, eliminując po drodze m.in. Manchester City, Szachtar Donieck, Real Madryt, Valencię CF, Arsenal Londyn, Juventus Turyn oraz FC Barcelona. Nie oznacza to jednak, że podopieczni Juergena Kloppa i Juppa Heynckesa nie mieli chwil słabości - Borussia tylko dzięki fenomenalnej końcówce uporała się w ćwierćfinale z Malagą, a Bayern do ostatnich sekund drżał o awans w konfrontacji z Kanonierami w 1/8 finału.

Klub z Zagłębia Ruhry na triumf w Europie czeka od 1997 roku, kiedy to zespół Ottmara Hitzfelda pokonał w finale Juventus Turyn. Ten sam szkoleniowiec doprowadził do ostatniego zwycięstwa w Lidze Mistrzów Bayern, a miało to miejsce w 2001 roku. Monachijczycy od tego czasu stanęli przed niejedną szansą na wywalczenie Pucharu Europy, lecz brakowało im albo szczęścia, albo instynktu zabójcy. Tak było przed rokiem na Allianz Arena, gdy Gwiazda Południa do 88. minuty prowadziła w finale z Chelsea Londyn, by ostatecznie przegrać po serii rzutów karnych. - Już w poprzednim sezonie byliśmy najlepszą drużyną w Lidze Mistrzów. Oby tym razem piłkarska opatrzność była po naszej stronie - mówi w przededniu finału Heynckes.

Począwszy od sezonu 2010/2011, w którym nastąpiła eksplozja formy Borussii, obie drużyny nieraz stawały naprzeciwko siebie i dostarczały kibicom wielu wrażeń. Bayern przez wiele miesięcy nie potrafił znaleźć recepty na czarno-żółtych i przegrywał mecz za meczem. 0:2, 1:3, 0:1, 0:1 i 2:5 - w takich rozmiarach Bawarczycy ulegali teoretycznie słabszemu rywalowi, który z każdym kolejnym spotkaniem nabierał pewności siebie. Dopiero istotne wzmocnienia kadrowe, a zwłaszcza pozyskanie stopera Dantego, sprawiły, że zespół Heynckesa znalazł receptę na Borussię, z którą w kończącym się sezonie dwukrotnie wygrał i dwukrotnie zremisował. - Bayern nie lubi z nami grać, jesteśmy dla nich niewygodnym rywalem - podkreśla Jakub Błaszczykowski. - Mamy patent na Bawarczyków - przekonuje z kolei Łukasz Piszczek.

Niemieckie media są pewne, że Robert Lewandowski po sezonie przejdzie do Bayernu. Czy w swoim ostatnim występie w Borussii - tak jak w finale Pucharu Niemiec w 2012 roku - wbije Bawarczykom hat-tricka?

Bayern musi, Borussia może - to często powtarzane zdanie przed finałową potyczką na Wembley. Piłkarze z Monachium po przegranych finałach w 2010 i 2012 roku są niezwykle zdeterminowani, by wreszcie sięgnąć po Puchar Europy, jednak obiecują, że presja ich nie przerośnie. - Nie dajemy się zwariować i nie drżymy ze strachu. Wcześniejsze niepowodzenia tylko nas mobilizują - tłumaczy Thomas Mueller. Bawarczycy mają w tym sezonie jeden cel - wywalczenie potrójnej korony na pożegnanie Juppa Heynckesa. Rozgrywki ligowe udało się im wygrać w cuglach (wywalczyli rekordowe 91 punktów, doznając tylko jednej porażki), a 1 czerwca będą stuprocentowymi faworytami finału Pucharu Niemiec. - Nie mamy żadnej pewności, że uda nam się pokonać Borussię, ale jesteśmy przekonani, że w kolejnych latach ponownie zdołamy dotrzeć do finału Ligi Mistrzów - mówi kapitan Philipp Lahm.

Borussia w poprzednim sezonie z hukiem odpadła z Champions League już w fazie grupowej. Dortmundczycy zapowiadali, że wykonają krok naprzód na arenie międzynarodowej, ale mało kto spodziewał się, że dotrą tak daleko. - Nasz udział w finale jest niespodzianką, ale nie sensacją. Uwierzyłem, że możemy zagrać na Wembley po tym, jak wyeliminowaliśmy Malagę - zdradza Klopp. - Faworytami z pewnością nie jesteśmy, ale gdy wszystko rozstrzyga się w jednym spotkaniu, o zwycięstwie decydują szczegóły. Nie traktujemy tego spotkania jako pierwszej i ostatniej szansy. Wierzymy, że nawet w przypadku porażki wkrótce ponownie znajdziemy się w miejscu, w którym jesteśmy teraz - analizuje szkoleniowiec.

Zarówno Borussia, jak i Bayern przystąpią do finału lekko osłabione. Klopp musi radzić sobie bez jednego, ale niezwykle ważnego ogniwa - Mario Goetzego. 20-latek uznawany za jednego z najzdolniejszych piłkarzy Europy nie zdążył wyleczyć kontuzji uda i znajdzie się w meczowej "18", a jego miejsce w składzie ma zająć Kevin Grosskreutz. Do zdrowia na czas powrócił natomiast Mats Hummels, a gotowy do gry jest także Łukasz Piszczek. Wśród Bawarczyków zabraknie kontuzjowanych Holgera Badstubera i Toniego Kroosa, lecz dla dysponującego bardzo szeroką kadrą Heynckesa nie stanowi to kłopotu. Jedyny dylemat trenera Bayernu to obsada linii ataku - od początku sezonu podstawowym napastnikiem jest Mario Mandzukić, ale w ostatnich tygodniach z nieco lepszej strony pokazywał się Mario Gomez. Dziennikarze nieco większe szanse na występ od 1. minuty dają Chorwatowi.

Którzy zawodnicy mogą rozstrzygnąć o losach finału? Fani Bayernu najbardziej liczą na znajdującego się w życiowej formie Francka Ribery'ego oraz niezwykle skutecznego w ważnych spotkaniach Thomasa Muellera. W pojedynkę mecz wygrać mogą również Arjen Robben, który pięknym strzałem pokonał Romana Weidenfellera w rozegranym w lutym tego roku półfinale Pucharu Niemiec, oraz niezwykle zdeterminowany Bastian Schweinsteiger. Kibice Borussii nadzieje pokładają w autorze 10 bramek w obecnej edycji Ligi Mistrzów, Robercie Lewandowskim. Polski snajper nieco ponad rok temu strzelił hat-tricka w meczu z Bayernem rozegranym w Berlinie, rozmontowując defensywę rywala i nie dając szans Manuelowi Neuerowi. Bawarczycy baczną uwagę muszą zwrócić też na przebojowego Marco Reusa i kreatywnego Ilkaya Gundogana, których stać na niejedno nieszablonowe zagranie otwierające drogę do bramki.

Po przejściu jak burza przez ćwierćfinał i półfinał na wielkiego faworyta finału wyrósł Bayern. - Juventus i Barcelona zostały zmieciony przez Bayern i nie wiedziały nawet, gdzie znajduje się wyjście ze stadionu. Z nami tak łatwe zwycięstwo nie będzie możliwe - zapewnia Klopp, gwarantując wyrównany i trzymający w napięciu do ostatnich sekund pojedynek. Jaką rolę na Wembley odegrają Polacy? Piszczek, Błaszczykowski i Lewandowski prezentują się w tym sezonie znakomicie i mają wystarczające umiejętności, by ukąsić Neuera i spółkę. Warto przypomnieć, że 25 maja 2005 roku Jerzy Dudek został bohaterem finałowego meczu Liverpoolu z Milanem. Oby potyczka w Londynie dostarczyła tyle samo emocji, co rozegrane przed dokładnie ośmioma laty spotkanie w Stambule!

Borussia Dortmund - Bayern Monachium / sob. 25.05.2013 godz. 20.45

Przewidywane składy:

Borussia Dortmund: Weidenfeller - Piszczek, Subotić, Hummels, Schmelzer - Bender, Gundogan - Błaszczykowski, Reus, Grosskreutz - Lewandowski.

Bayern Monachium: Neuer - Lahm, Boateng, Dante, Alaba - Martinez, Schweinsteiger - Robben, Mueller, Ribery - Mandzukić.

Sędzia: Nicola Rizzoli (Włochy).

Komentarze (60)
LexoN
25.05.2013
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Liczę, że ten mecz przebije wszystkie inne w tym sezonie. Ale do tego potrzebne by było z 11 bramek i powrót któreś drużyny od 1-4 do 5-4 i takie tam :D
Na poważnie - Bayern ma mega ekipę, nap
Czytaj całość
avatar
gostekl
25.05.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
BORUSSIA! 
avatar
Varsovia
25.05.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bayern ma fenomenalny sezon więc jest zdecydowanym faworytem dzisiejszego spotkania. Jednakże Klopp już nie raz pokazał, że ma patent na Bayern i BVB na zupełnie straconej pozycji nie jest. Będ Czytaj całość
avatar
ScottZG
25.05.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Bayern od początku przejmie pałeczkę i będzie dominował, jak w każdym meczu, oprócz meczu z Arsenalem u siebie. BVB będzie grać z kontry. Tak to widzę 
avatar
Fan00
25.05.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Oczywiście musiało być zaznaczone, że gra 3 Polaków, bo przecież nikt tego nie wie...