Spotkanie na Łazienkowskiej było konfrontacją nowego mistrza kraju (Legia) z ustępującym (Śląsk). Mecz rozpoczął się z ponad piętnastominutowym opóźnieniem, ponieważ sympatycy warszawskiej drużyny odpalając materiały pirotechniczne tak zadymili stadion, że widoczność praktycznie była zerowa.
Kibice szczelnie wypełnili obiekt, a do atmosfery święta dostosowali się piłkarze stołecznego klubu. Już w 13. minucie prowadzenie Legii dał Marek Saganowski, który po dośrodkowaniu Michała Kucharczyka głową pokonał Rafała Gikiewicza.
Dwie minuty później było 2:0. Tym razem dośrodkowanie Kucharczyka trafiło do Jakuba Koseckiego. Skrzydłowy sam mógł strzelać, ale dograł do lepiej ustawionego Saganowskiego, a ten bez trudu skierował piłkę do siatki.
W 25. minucie Saganowski mógł skompletować hat-tricka, ale przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Śląska. Napastnik dopiął jednak celu siedem minut później. W polu karnym Rafał Grodzicki sfaulował Koseckiego. Namawiany przez kolegów Saganowski podszedł do piłki i mocnym strzałem niemal w środek bramki podwyższył na 3:0.
Mimo wysokiego prowadzenia Legia wciąż atakowała. Czwartego gola jeszcze przed przerwą zdobył Kucharczyk.
W drugiej połowie tempo osłabło, jednak po nieco ponad godzinie gry było już 5:0. Na listę strzelców wpisał się Miroslav Radovic. Po chwili legioniści wykonali charakterystyczną kołyskę, bo niedawno Serbowi urodziły się bliźniaki.
W 77. minucie na boisku pojawił się Michał Żewłakow, za Dicksona Choto. Obaj zdecydowali się po tym sezonie zakończyć karierę. Zarówno dla schodzącego, jak i wchodzącego koledzy z drużyny utworzyli szpaler.
Po ostatnim gwizdku rozpoczęła się uroczysta dekoracja. Najpierw wrocławian, którzy mimo blamażu w ostatnim meczu cieszyli się z trzeciego miejsca w sezonie 2012/13, a następnie mistrzów Polski, drużynę Legię Warszawa, która na tron wróciła po siedmiu latach przerwy. To jej dziewiąty tytuł. Puchar wznieśli Tomasz Kiełbowicz i Żewłakow. Po chwili cała drużyna wykonała z nim rundę honorową wokół boiska.
Po meczu zespół Legii autokarem ma przejechać w towarzystwie kibiców na Agrykolę, gdzie odbędzie się świętowanie tytułu.
Powiedzieli po meczu:
Stanislav Levy
(trener Śląska Wrocław): Przede wszystkim chcę pogratulować Legii mistrzostwa i Pucharu Polski. To obecnie zdecydowanie najlepsza drużyna w kraju. Zależało nam na zwycięstwie i zaczęliśmy mecz bardzo ofensywnie. Niestety, słabo graliśmy w obronie. Popełnialiśmy błędy, brakowało nam agresywności. Szczęśliwie dla nas Piast Gliwice także dziś przegrał i możemy cieszyć się z trzeciego miejsca.
Jan Urban (trener Legii Warszawa): Wszystko super się ułożyło, bo po Pucharze Polski czuliśmy niedosyt. Zdobyliśmy trofeum, ale u siebie przegraliśmy. Wiedzieliśmy, że Śląsk ruszy na nas, a my uwielbiamy grać z kontry i świetnie nam to wychodziło. Goście po tych szybko straconych golach praktycznie się poddali. Zrelaksowany siedziałem na ławce rezerwowych i patrzyłem na te pełne trybuny. Pomyślałem, że dla takich chwil warto ciężko pracować.
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 5:0 (4:0)
1:0 - Marek Saganowski 13'
2:0 - Marek Saganowski 15'
3:0 - Marek Saganowski (k.) 32'
4:0 - Michał Kucharczyk 39'
5:0 - Miroslav Radović 62'
Składy:
Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Jakub Rzeźniczak (46' Bartosz Bereszyński), Inaki Astiz, Dickson Choto (77' Michał Żewłakow), Tomasz Brzyski, Tomasz Jodłowiec, Dominik Furman, Michał Kucharczyk, Miroslav Radović, Jakub Kosecki, Marek Saganowski (72' Danijel Ljuboja).
Śląsk Wrocław: Rafał Gikiewicz - Tadeusz Socha, Adam Kokoszka, Rafał Grodzicki, Krzysztof Ostrowski (46' Mariusz Pawelec), Dalibor Stevanović, Mateusz Cetnarski (34' Przemysław Kaźmierczak), Waldemar Sobota, Sebastian Mila (66' Sylwester Patejuk), Piotr Ćwielong, Łukasz Gikiewicz.
Żółte kartki: Tadeusz Socha (Śląsk) oraz Jakub Kosecki (Legia).
Sędzia: Tomasz Garbowski (Kluczbork).