GKS Tychy w poprzednim sezonie był jedną z rewelacji rozgrywek I ligi. Drużyna prowadzona przez trenera Piotra Mandrysza w końcowej fazie rozgrywek liczyła się nawet w walce o awans do T-Mobile Ekstraklasy. Ostatecznie na finiszu tyszanie odpadli z rywalizacji, ale i tak zakończyli sezon na przyzwoitej, szóstej pozycji.
Dobra postawa beniaminka nie uszła uwadze innych klubów. Po kilku czołowych graczy GKS-u ustawiła się kolejka chętnych i już wówczas wiadomo było, że tyskim działaczom ciężko będzie ich zatrzymać.
Tak było w przypadku Piotr Misztal, który zaliczył bardzo udany sezon i był jednym z najlepszych bramkarzy na zapleczu elity. Otrzymał zaproszenie na testy do Podbeskidzie Bielsko-Biała, ale wszystko wskazuje na to, że zakotwiczy z Ruchu Chorzów.
Największe zamieszanie wywołał jednak transfer Piotra Rockiego, który z powodu przedłużających się negocjacji z klubem z GKS-em wybrał ofertę Kolejarza Stróże. - Chciałem zostać w Tychach, ale wszystko to trwało zbyt długo i nie mogłem dłużej zwlekać z decyzją. GKS potem się zgłosił, ale byłem już po słowie z działaczami ze Stróż - wyjaśnia "Rocky".
W związku z banicją lidera zespołu tyszanie zaprosili na testy Damiana Krajanowskiego, który w poprzednim sezonie był jednym z filarów Arki Gdynia. Rozegrał w barwach drużyny z Trójmiasta 31 spotkań, w których strzelił dwie bramki.
Dla 30-latka będzie to powrót na Śląsk po siedmioletniej przerwie. Pochodzi bowiem z Rudy Śląskiej, a karierę rozpoczynał w Ruchu Chorzów. Następnie przez Flotę Świnoujście trafił do Gdyni.