Patryk Małecki: Jestem coś winny kibicom za głupstwa z przeszłości

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

Po odejściu doświadczonych zawodników [tag=5783]Patryk Małecki[/tag] stał się naturalnym liderem Wisły Kraków i na boisku, i w szatni. Sam 25-latek wie, że nadchodzący sezon ma być dla niego przełomowym.

"Mały" na łamach Dziennika Polskiego opowiada morderczych treningach Franciszka Smudy ("miałem bardzo ciężkie treningi za czasów Dana Petrescu czy Roberta Maaskanta, w Turcji też nie było lekko. Ale takich zajęć jak tych kilka u trenera Smudy nigdy w życiu nie doświadczyłem") i odgraża się tym, którzy śmiali się z Wisły za ostatnie zamieszanie z testami ("Niech się ludzie śmieją! My poprzez swoją grę pokażemy, że nie mieli do tego prawa").

25-latek z Suwałk przyznaje też, że ma świadomość tego, iż po zmianach jakie zaszły w klubie latem, to on ma być jednym z liderów zespołu w szatni i na boisku. Przekonuje, że go to nie przytłacza.

- Każdy wie, jak ważna dla mnie jest Wisła. Jeżeli klub nadal będzie chciał ze mną współpracować i będzie nadal chciał, bym tu został, to ja osobiście pragnę tu grać jak najdłużej. Wiadomo, że sam meczu nie wygram. Do tego są mi potrzebni moi koledzy z drużyny. Wiem, że teraz ludzie trochę inaczej będą na mnie patrzyli. Jestem bardziej doświadczonym zawodnikiem. Trzeba będzie sobie z tymi oczekiwaniami poradzić i wziąć to na swoje barki. Kibice będą oczekiwali, że w każdym meczu będę dawał z siebie jeszcze więcej niż dotychczas. Jestem im to też winny za moje głupstwa z przeszłości. To mnie nie przytłacza, ale motywuje - podkreśla Małecki.

Z rozmowy dowiadujemy się też, że gracz Wisły wspomógł sprzętem piłkarki III-ligowych Rysów Bukowina Tatrzańska, gdzie drugim trenerem jest jego kolega.

Źródło: Dziennik Polski.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)