Łukasz Surma: Nie dam rady grać samą rutyną

[tag=5549]Łukasz Surma[/tag] po 11 latach przerwy wrócił do Ruchu Chorzów. 36-letni pomocnik miał bardzo konkretną ofertę z I-ligowej Puszczy Niepołomice, ale zdecydował się na grę dla Niebieskich.

Zastanawiałem się bardzo mocno nad ofertą Puszczy, bo spotkałem tam miłych ludzi z prezesem Pieprzycą na czele i żal mi było odmówić, ale chciałem pograć jeszcze w ekstraklasie. Na Puszczę jeszcze mam czas - mówi Surma dla SportoweFakty.pl.

Wychowanka krakowskiej Wisły na grę w beniaminku I ligi namawiał trener Dariusz Wójtowicz, z którym w połowie lat 90' XX wieku Surma spotkał się w Białej Gwieździe, ale czy panowie kiedykolwiek wystąpili razem na boisku?

- Z kim ja nie grałem? (śmiech). Zagraliśmy jeden mecz w rezerwach Wisły. Trener Wójtowicz zszedł z I drużyny, a ja jako młody zawodnik grałem w rezerwach - wspomina nowy-stary pomocnik Ruchu.

Los chciał, że już drugi mecz w barwach Niebieskich Surma rozegrał właśnie przeciwko swojej macierzystej Wiśle. Chorzowianie zwyciężyli w ostatnim teście przed startem sezonu w Krakowie 2:0.

- Wszystko się tak pozmieniało, że miałem problemy z wyjściem na parking (śmiech). Fajnie było znowu zagrać przy Reymonta 22. Wygraliśmy, co jest dla nas powiewem optymizmu przed nadchodzącą ciężką rundą. To będzie długa runda, więc kadra musi być szeroka, ale i wyrównana. Na Wiśle pokazaliśmy, że dysponujemy takim składem: po pierwszej połowie prowadziliśmy 1:0, a w drugiej kiedy doszło do siedmiu, ośmiu zmian, dołożyliśmy drugą bramkę - komentuje Surma i dodaje: - Wisła z nami miała niezłe pierwsze 20 minut, ale potem gra się uspokoiła. Objęliśmy prowadzenie i kontrolowaliśmy sytuację. W pierwszych minutach Wisła zagrała trochę tej "krakowskiej piłki".

Łukasz Surma
Łukasz Surma

36-letni pomocnik może z 38-letnim Marcinem Malinowskim stworzyć prawdziwy duet weteranów w polskiej ekstraklasie. Razem mają na koncie 816 gier.

- Nasze doświadczenie jest ważne, ale nie uciekniemy i nie chcemy uciec z "Maliną" od tego, by być tak samo dobrze przygotowanymi motorycznie jak młodzi zawodnicy. Nie dam rady grać samą rutyna - muszę biegać tyle samo, co młodsi koledzy - zastrzega Surma.

Krakowianin wrócił do Ruchu po 11 latach przerwy. Czy spotkał w szatni jakieś znajome twarze z pierwszego pobytu przy Cichej? - Z "Maliną" się mijaliśmy w Ruchu. Był Marek Szyndrowski, który teraz jest dojrzałym piłkarzem i kapitanem drużyny, a wtedy to był młodzieniaszek - ja miałem 23 lata, a on wchodził do zespołu jako nastolatek.

Surma ostatnie pięć sezonów spędził w Lechii Gdańsk. Z końcem czerwca wygasł jego kontrakt z klubem z PGE Areny i nie został przedłużony. - Nie mam do nikogo w Lechii pretensji, bo po pierwsze spędziłem tam wspaniałe chwile i Lechia zawsze będzie miała miejsce w moim sercu, a po drugie Lechia rozstała się ze mną bardzo elegancko, tak jak powinno się to robić. A nie zawsze u nas w kraju tak się udaje. Kiedy ktoś przychodzi do klubu, to jest super, a jak odchodzi, to jest tym najgorszym. Z Lechią natomiast rozstałem się bardzo elegancko - podkreśla doświadczony pomocnik.

Komentarze (0)