Pogoń Szczecin nie była faworytem meczu z KGHM Zagłębiem Lubin. Jednak to Portowcy byli zespołem dużo lepszym i bez problemu ograli gospodarzy. Pierwszą bramkę w sezonie zdobył obrońca Maciej Dąbrowski. Rosły stoper gospodarzy strzałem głową pokonał Michała Gliwę, a chwilę później cała drużyna prezentowała "kołyskę".
- Bramkę dedykuję mojej córeczce Zuzi, która ma dopiero cztery tygodnie. Najważniejsze są jednak trzy punkty i zwycięstwo w Lubinie - mówił po spotkaniu Dąbrowski. - Nie spodziewałem się, że to ja strzelę bramkę jako pierwszy. Rozmawialiśmy przed meczem, że jak strzelimy coś to zrobimy kołyskę dla mojej córki - uśmiecha się.
Pogoń była skazywana na porażkę w Lubinie. Zagłębie dokonało solidnych wzmocnień przed nowym sezonem, a Pogoń zrobiła jedynie kosmetyczne zmiany. Na dodatek wiosną grała bardzo słabo. Tymczasem w piątek była zupełnie inną drużyną niż jeszcze kilka tygodni temu.
- Oby więcej takich niespodzianek (śmiech). Graliśmy konsekwentnie z tyłu, dobrze rozgrywaliśmy piłkę, przesuwaliśmy wszystkie formacje i to dało rezultaty. Trener nakazał nam grać wysoko, aby Zagłębie nie mogło rozgrywać swoich akcji od tyłu. To nam się udało, ponieważ "walili" długie piłki, z którymi nie mieliśmy problemu. Mogliśmy podwyższyć na 3:0, ale nie ma co narzekać. Moglibyśmy wszystkie mecze zwyciężać po 2:0. Legię też możemy pokonać - zapowiada odważnie Maciej Dąbrowski.
Do tej pory skazywana na grupę spadkową Pogoń dała do myślenia ekspertom czy nie włączy się do walki o pierwszą ósemkę. - Ciężko powiedzieć na co na stać. Na pewno na wygrywanie meczów i z takim założeniem wychodzimy na każde kolejne spotkanie. Myślę, że jeśli będziemy grali tak konsekwentnie tak jak dzisiaj, to jesteśmy w stanie wygrać z każdym - mówi.
- Nie popadajmy w hurraoptymizm. Ciężko pracowaliśmy, a z Zagłębiem zagraliśmy po prostu dobrze. W poprzednim sezonie brakowało nam tlenu około 60. minuty, a teraz mieliśmy go dużo, dużo więcej - kończy Maciej Dąbrowski.