Łukasz Piszczek pojawił się na murawie Signal Iduna Park w Dortmundzie tuż przed rozpoczęciem meczu Borussii z Bayernem Monachium. Reprezentant Polski, pozdrawiając kibiców, poruszał się o kulach, ale już w nadchodzącym tygodniu będzie mógł chodzić o własnych siłach i wykonywać pierwsze, niezbyt obciążające ćwiczenia rehabilitacyjne.
Jak przekonuje RuhrNachrichten, dla Piszczka najważniejsze są teraz małe kroki i brak pośpiechu. - Potrzebuję cierpliwości i wydaje mi się, że ją mam. Oczywiście, że chciałbym już grać, ale byłem przygotowany na długą przerwę. Czasami zdrowie musi okazać się najważniejsze - tłumaczy 28-latek.
Kiedy Piszczek wróci do gry, nie wiadomo. Kibice Borussii wciąż mogę mieć nadzieję, że zobaczą byłego gracza Herthy Berlin w akcji jeszcze w rundzie jesiennej. Jeśli jednak pojawią się jakiekolwiek wątpliwości co do stanu zdrowia Polaka, Juergen Klopp z pewnością nie zaryzykuje wystawiania go w grudniowych meczach.
Pod nieobecność kadrowicza Waldemara Fornalika miejsce na prawym boku obrony w BVB zajmuje Kevin Grosskreutz, a w odwodzie sztab szkoleniowy ma do dyspozycji solidnego Sokratisa Papastathopoulosa oraz utalentowanego Erika Durma.