Sternik Pasów od razu po pojawieniu się w centrum treningowym klubu udał się na boisko, by porozmawiać z trenerem Wojciechem Stawowym. Rozmowa trwała kilka minut.
- Ciągle są wyszukiwani zawodnicy i muszę mieć zdanie trenera. On musi zaakceptować zawodnika, ale nawet jeśli zaakceptuje, to nie jest powiedziane, że on do nas trafili. Tak ostatnio było z tym Hiszpanem (Kiko Olivasem - przyp. red.). W ostatniej chwili poinformował nas, że nie przyjedzie. Nawet nie wiemy, dlaczego - mówi Filipiak.
Prezes Cracovii przyznał, że jest aktualny temat powrotu do Krakowa Jana Hoska: -
- Ten temat jest już tyle czasu wywołany. Są prowadzone rozmowy, ale Hosek przynajmniej dla mnie nie jest tym głównym celem transferowym pierwszego wyboru.
Ostatnio na giełdzie nazwisk pojawił się słowacki napastnik Filip Sebo. - Lepiej nie komentować tych spraw. Trzeba mieć świadomość, że zawodnicy prowadzą rozmowy z kilkoma klubami - jest to nieprofesjonalne, ale tak jest. On później wybiera jedną ofertę, a reszcie mówi "spadajcie". Póki się coś nie sfinalizuje, nie ma co ruszać opinią publiczną. Domknięcie transferu to nie jest prosta sprawa, tym bardziej, że nie chcemy sprowadzać byle kogo - podkreśla Filipiak.
Latem Pasy zasilili Marcin Kuś, Dawid Nowak, Tomasz Wełna i Bartosz Żurek. Z klubu odeszli natomiast Michał Zieliński, Mate Lacić, Marcin Skrzeszewski i Bruno Żołądź.
Poza drużyną jest też , z którym Cracovia jest w sporze. Sprawą ważności jego kontraktu z klubem zajmuje się Izba ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych PZPN. Nie ma opcji jego powrotu do zespołu. - Sprawy zaszły za daleko. To kosztowny zawodnik. Końcówkę I ligi miał dobrą, bo wiedział, że będzie temat jego odejścia. Miał kilka ładnych gestów w kierunku publiczności... Pamiętamy, że w ekstraklasie zbierał negatywne opinie. Grał słabo, mieliśmy z nim problem - mówi Filipiak.
Z kolei Andraż Struna zgłosił chęć odejścia z klubu. Jego kontrakt jest ważny jeszcze przez rok, ale Słoweniec chciałby rozwiązać umowę za porozumieniem stron, na co Cracovia się nie godzi. Reprezentant Słowenii na własną prośbę trenuje z IV-ligowymi rezerwami. - Nie możemy puścić zawodnika za darmo, bo każdy by sobie przyszedł i powiedział później, że chce odejść za darmo. To by była taka sytuacja, że my płacimy, a później zawodnik ma muchy w nosie i nie chce grać, bo ma lepszą ofertą i mamy go puścić. Tak nie może być. Nie jest to dobre wszystko. My jako klub wywiązujemy się z kontraktu, a często mamy przypadki, że zawodnicy jak chcą odejść, to udowadniają, że nie będą grać - wyjaśnia Filipiak.
[i]
[/i]