Krzysztof Pilarz: "Malinie" ostatnio siedzi, ale u nas też jest kilka "młotków"

Dla Krzysztofa Pilarza, piątkowy występ w meczu 3. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Ruchem Chorzów, będzie pierwszym przeciwko Niebieskim, odkąd w 2010 roku opuścił Cichą.

- To będzie pierwszy oficjalny mecz, bo już grałem sparing z Ruchem w barwach Korony. Do każdego meczu staram się podchodzić tak samo. Ten mecz nie wywołuje dodatkowego dreszczyku. Liczę po prostu, że pomogę drużynie w sięgnięciu po pierwsze zwycięstwo - mówi "Pilu", który w Ruchu spędził trzy lata i rozegrał w tym czasie dla niego 80 oficjalnych spotkań. - Kilku znajomych, nawet wielu, w Ruchu jeszcze jest. Przed meczem się przywitamy, po meczu poklepiemy po plecach i mam nadzieję, że to ja będę w lepszym humorze. Z Ruchu odszedłem, bo nie dogadałem się z klubem w sprawie nowego kontraktu, a że dostałem dobrą ofertę z Korony, to przeniosłem się do Kielc - dodaje bramkarz Cracovii.

Niebiescy to teoretycznie łatwiejszy rywal niż Piast Gliwice i Lech Poznań, z którymi Pasy mierzyły się w dwóch pierwszych kolejkach nowego sezonu. - Ja bym tak nie powiedział, bo w ekstraklasie każdy z każdym może wygrać i każdy mecz jest bardzo ciężki. W każdym spotkaniu trzeba dawać z siebie 120 procent - przekonuje Pilarz.

Ruch w dwóch pierwszych meczach zdobył dwie bramki i obie były dziełem Marcina Malinowskiego, który pokonywał bramkarzy rywali strzałami zza pola karnego. Golkiper Cracovii nie obawia się jednak strzałów dawnego kolegi z Ruchu i Odry Wodzisław Śląski: - "Malinie" ostatnio siedzi, ale u nas też jest kilka "młotków" (śmiech). Pamiętam jednak z treningów - jeszcze z Odry - że Marcinowi częściej nie siada niż siada. Wtedy w ogóle częściej strzelał z dystansu niż teraz w Ruchu. Ale teraz faktycznie zaczął trafiać do siatki.

Komentarze (0)