33-letni podopieczny trenera Radosława Mroczkowskiego jest obecnie w formie, w jakiej kibice Widzewa chcieliby widzieć go zawsze. Nic więc dziwnego, że sam zainteresowany nie krył swojego zadowolenia po końcowym gwizdku sędziego. - Mecz ułożył się dla nas bardzo dobrze. Później prowadziliśmy grę, ale przydarzył się niefortunny stały fragment dla Korony i zrobiło się 1:1. Powinniśmy byli wybić wcześniej piłkę jak najdalej od pola karnego i tej sytuacji w ogóle by nie było. W drugiej połowie kielczanie zagrażali nam wyłącznie poprzez dośrodkowania i stałe fragmenty. Tak to nic większego nie pokazali. My chcieliśmy utrzymywać się przy piłce, a przede wszystkim bardzo strzelić bramkę na 2:1. To się udało i z tego się bardzo cieszymy - powiedział po meczu Marcin Kaczmarek.
Głównym bohaterem sobotniego spotkania przy Piłsudskiego po raz drugi z rzędu był łotewski napastnik, autor dwóch bramek, Eduards Visnakovs. Zawodnik grający z nr 15 jest na dobrej drodze by stać się nowym idolem kibiców Widzewa. - Powiedziałem już tydzień temu po meczu z Zawiszą, że po odejściu Mariusza Stępińskiego i ostatnio Bartka Pawłowskiego znaleźliśmy napastnika, który strzela bramki, a z tego przecież jest rozliczany. Mam do niego wielki szacunek, bo rozegrał dwa mecze, a już ma na koncie cztery bramki - skomentował występ łódzkiego snajpera pomocnik Widzewa.
Pierwszy gol Visnakovsa padł z rzutu karnego, podyktowanego już w 3. minucie spotkania po faulu Zbigniewa Małkowskiego na samym Kaczmarku. Poszkodowany postanowił nie wykonywać "jedenastki". - Do karnych wydelegowani byliśmy ja i "Wiśnia". Decyzja miała paść na boisku między nami. Ja jestem przesądny i nie podchodzę do "jedenastek" po faulach na mnie, dlatego oddałem karnego Eduardsowi - wyjaśnił zawodnik trenera Mroczkowskiego.
Arbiter meczu, Paweł Raczkowski, pokazał w ciągu całego meczu oprócz jednej czerwonej kartki aż 9 żółtych, co może sugerować wysoki poziom brutalności zawodów w Łodzi. Czy sędzia miał słuszność we wszystkich przypadkach? - Myślę, że sędzia dobrze prowadził zawody, chociaż momentami te faule dla Korony tuż przy naszym polu karnym były trochę naciągane. Jednak arbiter też człowiek i ma prawo się pomylić. Była też ostra walka, zresztą wiemy jak grają piłkarze z Kielc. Chcieliśmy się odpłacić tym samym i myślę, że się nam udało - ocenił pracę sędziego Kaczmarek.
Piłkarze Widzewa nie uniknęli po meczu także próśb o skomentowanie sytuacji Thomasa Phibela, który wyszedł na spotkanie z Koroną w podstawowej jedenastce, wbrew wcześniejszym zapowiedziom zarówno klubu, jak i trenera. Głos w tej sprawie zabrał również Kaczmarek. - To jest zawodnik, który nam bardzo dużo pomógł i mam nadzieję, że trener będzie z niego korzystał w kolejnych meczach. Myślę, że już nie ucieknie i będzie z nami trenować. Jest nam potrzebny, bo wygrywa dużo pojedynków główkowych, a to bardzo ważne. Dobrze, że przyjechał, odnalazł się i przeprosił zarówno drużynę, jak i trenera. Cieszę się, że jest znów z nami - zakończył wypowiedź piłkarz Widzewa.