Przemysław Tytoń, który praktycznie cały poprzedni sezon przesiedział na ławce rezerwowych chce odejść z PSV Eindhoven. Po raz kolejny na przeszkodzie stoi obecny klub Polaka, który nie zgadza się na transfer. - Konkretne oferty pojawiły się z Fulham oraz Standard Liege, jednak władze PSV nie wyraziły zgody. Z jakiego względu? Tego nie wiem - mówi w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Krzysztof Jakubczak, menadżer piłkarza.
Polski bramkarz jest głodny gry, jednak na tę chwilę nie wiadomo jak potoczą się jego losy. - Przemek poprzedni sezon rozpoczął w pierwszym składzie, a potem z niego wypadł. Tym razem może być tak, że to on wskoczy do bramki po kilku spotkaniach. Wiadomo, że każdy chce grać, szczególnie, jak w poprzednim sezonie wystąpiło się tyko kilka razy - kontynuuje menadżer.
Jeszcze przed sezonem wydawało się, że Polak będzie miał pewne miejsce w podstawowej jedenastce, jednak sytuacja potoczyła się inaczej. - Wszystko dzieje się bardzo szybko. Może się jeszcze okazać, że to nie Przemek opuści klub, ale inny golkiper. Okienko transferowe nadal trwa i możemy spodziewać się jeszcze różnych rzeczy - zakończył Jakubczak.
Żaden przyzwoity klub nie da mu ot tak koszulki z numerem 1.