Mało kto spodziewał się, że Śląsk Wrocław w dwumeczu zdoła wyeliminować belgijski Club Brugge. Podopieczni Stanislava Levego w Belgii zremisowali 3:3 i będą grali w IV rundzie eliminacji do Ligi Europejskiej. - Otwarcie mówiliśmy, że do Belgii nie pojedziemy bronić wyniku. Jeżeli byśmy tak zrobili, to rywale, którzy mają w składzie świetnych zawodników, mogliby stwarzać jeszcze większe zagrożenie. My staraliśmy się spychać ich do defensywy - skomentował Rafał Gikiewicz.
- Trzy puszczone gole mnie samego nie cieszą, bowiem chciałem zachować czyste konto. Najistotniejszy był jednak awans i ten cel osiągnęliśmy - dodał golkiper.
Bramkarzowi WKS-u sprzyjało szczęście. Raz przed stratą gola uratowała go bowiem poprzeczka, a raz spojenie bramki. - Po tych sytuacjach faktycznie pomyślałem, że sprzyja mi szczęście. To był jednak moment, bo trzeba się było skupić na wydarzeniach na boisku. Szczęście było z nami - tak samo, jak w pierwszym spotkaniu. Przemawiały za nami jednak głównie umiejętności - podsumował Rafał Gikiewicz.
Z Belgii dla portalu SportoweFakty.pl,
Artur Długosz