Po porażce z Widzewem Łódź z drużyną pożegnał się trener Grzegorz Kowalski. W jego miejsce sprowadzono do Gorzowa Wlkp. Czeława Jakołcewicza. Pierwszym założeniem nowego trenera było wprowadzenie dwóch napastników na boisko. - Dojdzie do kilku małych zmian. Na pewno w spotkaniach będziemy wychodzić z dwoma napastnikami z przodu - powiedział szkoleniowiec GKP. Pierwsze skutki tej zmiany gorzowscy kibice zobaczyli trzy dniu później, gdy GKP wygrał ze Stalą Stalowa Wola 3:0. Następnie przyszedł remis z ówczesnym liderem z Bielska-Białej oraz wygrana z GKS Jastrzębie na własnym boisku. Kilka dni później GKP rozegrał zaległe spotkanie z Zagłębiem Lubin. Do 77. minuty utrzymywał się remis 2:2, lecz w końcówce gorzowianom zabrakło zimnej krwi i ostatecznie przegrali 2:5. W 11. kolejce GKP Gorzów Wlkp. zremisował z Turem Turek, jednak trener Jakołcewicz uważa, że jego drużyna bardziej straciła dwa punkty niż zyskała jeden.
W ostatniej kolejce do Gorzowa przyjechała drużyna GKS Katowice i także została odprawiona z kwitkiem. Mimo zdobycia 11 punktów w sześciu spotkaniach, trener Jakołcewicz nadal uważa, że jeszcze wiele brakuje jego drużynie. - Nasza gra jeszcze nie wygląda tak jak bym chciał. Do końca sezonu będziemy pracować nad wszystkimi elementami gry. Brakuje mi trochę prawej strony boiska. Będziemy pracować nad tym, aby obie strony wyglądały równorzędnie - dodał Jakołcewicz.
Co jest kluczem do sukcesu trenera Jakołcewicza? Odpowiednie podejście do zawodników? Tajemnicze taktyki? Czy może jego garnitur? - Na mecze wychodzę zawsze w garniturze. On przynosi mi szczęście i w nim rzadko przegrywam spotkania - powiedział trener gorzowian. Czy czarny garnitur przyniesie szczęście w kolejnym meczu ze Zniczem Pruszków? O tym przekonamy się już w najbliższą sobotę.