- Osobiste emocje stonuję i na razie nie będę ich wyrażał. Myślę, że było to bardzo dobre widowisko, stojące na wysokim poziomie. Takie mecze derbowe chciałoby się oglądać zawsze. Akcje oglądaliśmy z jednej i z drugiej strony, a padły po nich aż cztery bramki. Było na boisku też trochę nerwowości i pomyłek, ale to tylko podniosło atrakcyjność tego meczu - ocenia Jacek Zieliński, trener chorzowskiej drużyny.
Ruch Chorzów przy Roosevelta dwukrotnie gonił wynik, za każdym razem doprowadzając do wyrównania. - Należą się za to moim zawodnikom wielkie słowa uznania. Mimo niekorzystnego wyniku starali się go nadrobić z wielką ambicją i determinacją. W nagrodę za to poświęcenie zdobyliśmy punkt. Czy był to tylko punkt, czy aż punkt to już oceni historia - dodaje opiekun Niebieskich.
Po końcowym gwizdku sędziego chorzowianie mieli do arbitra pretensje, że ten nie podyktował rzutu karnego za zagranie ręką jednego z obrońców Górnika. - Mojej uwagi w trakcie meczu to nie absorbowało. Kiedy trwa spotkanie to nie ma czasu wracać do tej czy innej sytuacji, bo uciec może kolejna, jeszcze ważniejsza. Nie zaprzątam sobie tym głowy, bo gra toczyła się dalej i mieliśmy okazję, by bramki zdobyć wcześniej - zauważa szkoleniowiec Ruchu.
Słabe zawody w Zabrzu zagrał Bartłomiej Babiarz, który w wyjściowej jedenastce zajął miejsce Daniela Dziwniela. - Absencja w tym wypadku nie była spowodowana urazem, a moim przekonaniem, że biorąc taką, a nie inną osiemnastkę na mecz zagwarantuję drużynie dobry wynik w Zabrzu. Tak też się stało - puentuje trener drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.