21 listopada 2004 roku u naszych wschodnich sąsiadów zakończyła się druga tura wyborów prezydenckich, w której urzędujący premier Wiktor Janukowycz zmierzył się z kandydatem opozycyjnej partii "Nasza Ukraina" - Wiktorem Juszczenką. Gdy ogłoszono minimalne zwycięstwo tego pierwszego, drugi stwierdził, że wyniki zostały sfałszowane i wezwał naród do nieposłuszeństwa.
Następstwem apelu pragnącego integracji z Europą Zachodnią Juszczenki, wspieranego przez Julię Tymoszenko, były wiece poparcia dla powtórzenia głosowania, mające miejsce m. in. w Kijowie, Doniecku oraz we Lwowie. Symbolem protestów przeciw prorosyjskiemu Janukowyczowi był kolor pomarańczowy - identyczny jak ten, z którym identyfikował się sztab wyborczy Juszczenki. Inicjatywę wspierała Unia Europejska, z ramienia której rolę mediatora pełniła Polska. Pomarańczowa rewolucja doprowadziła do rychłego powtórzenia wyborów. W ponownym głosowaniu Wiktor Juszczenko uzyskał niewiele ponad 52 proc. poparcia, dzięki czemu został nowym prezydentem Ukrainy, zastępując na tym stanowisku Leonida Kuczmę.
- Ludzie na Ukrainie zasługują na demokrację - mówi dziś "Szewa". Fani długo jednak nie mogli mu zapomnieć tego, że podczas kampanii wyborczej udzielił publicznego poparcia Wiktorowi Janukowyczowi. Gdy Szachtar Donieck zawitał do Mediolanu na spotkanie Ligi Mistrzów, ukraińscy kibice przy pomocy transparentu postanowili wyrazić swoją dezaprobatę dla działań Andrija. "Twój wybór sprawił, że naród zapłakał z rozpaczy" - głosił napis. Nie spodobało się to Szewczence. - To bzdury. Polityka to jedno wielkie bagno i chcę się trzymać jak najdalej od niego - grzmiał. - Jestem sportowcem i reprezentuję swój kraj. Kiedy otrzymuję powołanie do reprezentacji, nigdy nie odmawiam gry. Robię to wszystko dlatego, że mam takie pragnienie, a nie z powodu, że ktoś mnie do tego zmusza.
Relacje "Szewy" z nową głową państwa były prawidłowe. Prezydent gratulował piłkarzowi zdobycia Złotej Piłki France Football za rok 2004, a w zamian usłyszał wiele ciepłych słów. Fakt jest taki, że za czasów pomarańczowej rewolucji Andrij Szewczenko w ogóle nie myślał o politycznej karierze, a publiczne udzielenie poparcia Janukowyczowi nie było właściwym zachowaniem z jego strony. - Dziś nie stoję już po niczyjej stronie. Kiedyś kogoś poparłem, ale teraz sam staram się reprezentować mój kraj w świecie. Mam własną misję - mówił "Szewa" po zaprzysiężeniu w 2010 roku na prezydenta Ukrainy... Wiktora Janukowycza.
Misja urodzonego w Dwirkiwszczynie futbolisty to głównie niesienie pomocy najbardziej potrzebującym. W czerwcu 2005 roku został więc ambasadorem Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce, pomagającego opuszczonym i osieroconym dzieciom. - To wspaniały projekt, którym natychmiast się zainteresowałem - opowiada "Szewa". - Najważniejsze jest to, że odnosi się on do aktualnych problemów najmłodszych i niesie im pomoc. Ważne jest również to, że wioski SOS mogą być tworzone na Ukrainie, dzięki czemu pomożemy tamtejszym dzieciom w rozwiązaniu wielu problemów. Jako sportowiec powinienem być wzorem dla najmłodszych i z całych sił będę się starał im pomagać.
Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce niesie pomoc dzieciom w bardzo konkretny sposób - tworzy dla nich rodzinne formy opieki, w związku z czym najmłodsi oprócz dachu nad głową mają również rodziców zastępczych oraz odpowiednie warunki do dalszego rozwoju. Organizacja zaangażowana jest także w opiekę krótkoterminową nad dziećmi, o których losie ma zadecydować wyrok sądu.
"Szewa" oprócz uczestnictwa w międzynarodowym projekcie stara się również we własnym zakresie nieść pomoc najmłodszym obywatelom Ukrainy. W tym celu założył Fundację Andrija Szewczenki, której nieobojętny jest los sierot czy chorych. Zebrane pieniądze wydawane są na remonty domów dziecka, zakup nowoczesnego sprzętu medycznego czy szkolenia dla personelu szpitalnego oraz pracowników socjalnych. W maju 2005 roku na San Siro w Mediolanie został zorganizowany charytatywny mecz, dzięki któremu fundacja wzbogaciła się o aż milion euro. Wsparcia temu przedsięwzięciu udzieliły takie sławy jak Diego Maradona, Richard Gere czy Władimir Kliczko. - Założyłem tę fundację, ponieważ otrzymywałem wiele listów z prośbą o pomoc. Zaczęło się od tego, że kupiliśmy dla szpitala specjalistyczny sprzęt potrzebny noworodkom. Później było więcej aparatury i ambulanse. Powoli się rozwijamy - mówi Andrij.
[nextpage]Wychowanek Dynama Kijów jest świadom tego, że wszystko co ma zawdzięcza piłce nożnej. Z tego też względu nie jest mu obojętny los młodych sportowców. W czerwcu 2012 wraz ze swoim sponsorem, firmą Nike, dokonał uroczystego otwarcia odnowionego kompleksu sportowego kijowskiej szkoły, do której uczęszczał w dzieciństwie. Ponadto Fundacja Andrija Szewczenki zobowiązała się do wyremontowania budynku szkoły, żeby dzieci bez przeszkód mogły rozwijać także swoje zdolności intelektualne.
Żyjąc przez wiele lat w Mediolanie nie ma mowy, żeby ktoś taki jak Andrij Szewczenko nie poznał jakiejś wpływowej osoby ze świata mody. Przyjaźń ze słynnym projektantem Giorgio Armanim oraz małżeństwo ze znaną modelką Kristen Pazik zaowocowały otwarciem w 2012 roku przez "Szewę" sklepu internetowego, w którym sprzedawana jest luksusowa odzież męska. Nad wszystkim czuwa obecnie żona piłkarza wraz ze swoimi dwiema siostrami - Karą oraz Marissą.
Choć reprezentacja Ukrainy nigdy nie zaistniała na arenie międzynarodowej, to wielkim marzeniem Andrija Szewczenki był turniej rangi mistrzowskiej zorganizowany przez jego ojczyznę. Gdy 18 kwietnia 2007 roku ogłoszono, że mistrzostwa Europy gościć będą Polska i Ukraina, nie mógł prosić o więcej. No może poza zdrowiem, które pozwoli mu dotrwać do imprezy w roli zawodnika. "Szewa" wspierał jak mógł kandydaturę swojego kraju, a ten nie pozostał mu dłużny, powierzając w 2010 roku funkcję jednego z ambasadorów czempionatu. - To spełnienie moich marzeń. Przez ostatnie pięć lat nie myślałem właściwie o niczym innym niż Euro na Ukrainie. Stadiony są wspaniałe i mam nadzieję, że atmosfera na nich będzie adekwatna do rangi imprezy - mówił tuż przed turniejem.
Przyznanie Ukrainie współorganizacji Euro 2012 przyczyniło się nie tylko do wybudowania w tym kraju kilku pięknych stadionów czy centrów treningowych, ale i do poprawy infrastruktury miast. Nie zmieniło się jednak to, że nasi wschodni sąsiedzi wciąż znajdują się w czołówce najbardziej skorumpowanych państw na świecie. Ukraiński mistrz boksu, Witalij Kliczko, który podczas pomarańczowej rewolucji poparł Wiktora Juszczenkę, od kilku lat próbuje z tym bezskutecznie walczyć. W latach 2006 i 2008 kandydował na stanowisko mera Kijowa, zajmując odpowiednio drugie oraz trzecie miejsce. W roku 2010 bokser założył natomiast partię polityczną "Ukraiński Demokratyczny Alians na rzecz Reform", która z miesiąca na miesiąc zdobywa coraz większe poparcie.
Dzięki pracy dla własnej fundacji i Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce oraz wspieraniu organizatorów Euro 2012, Andrij Szewczenko dojrzał. Po mistrzostwach zakończył karierę i postanowił zająć się... polityką. - Prawdopodobnie wszyscy będą tym zszokowani, ale moja przyszłość nie ma nic wspólnego z piłką nożną - napisał w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej Dynama Kijów.
Polityczne wojaże "Szewy" rozpoczęły się na dobre. Laureat Złotej Piłki France Football za rok 2004 przystąpił do partii "Naprzód, Ukraino!", dowodzonej przez Natalię Korolewską - niegdyś sojuszniczkę Julii Tymoszenko, a dziś sympatyzującą z "Partią Regionów", której główną postacią jest urzędujący prezydent Wiktor Janukowycz. W kuluarach mówi się, że za wszystkim stoi osoba Grigorija Surkisa - oligarchy i szefa Federacji Piłki Nożnej Ukrainy oraz człowieka z otoczenia głowy państwa. To właśnie on ułatwił wiele lat temu "Szewie" transfer do Mediolanu, za co były piłkarz ma mu się teraz odpłacać.
Jesienią 2012 roku u naszych wschodnich sąsiadów odbyły się wybory parlamentarne, lecz ugrupowanie, z ramienia którego startował Andrij nie weszło do Rady Najwyższej Ukrainy. Były futbolista na kampanię wyborczą wydał ponad milion euro, a dodatkowo musiał zmagać się z zarzutami kibiców, którzy twierdzili, że polityką zajął się tylko dla pieniędzy. - Rozumiem, że w internecie pisze się mnóstwo rozmaitych rzeczy, lecz dla mnie najważniejsze są spotkania z ludźmi. Przejechałem już połowę kraju i przekonałem się, że ludzie popierają moją decyzję wejścia do polityki - komentuje.
Pomimo porażki w pierwszej bitwie, "Szewa" najwyraźniej nie zamierza opuszczać politycznej sceny. W listopadzie odrzucił propozycję objęcia stanowiska selekcjonera "Sbirnij", argumentując to zbyt młodym wiekiem.
Koniec części czwartej. Kolejna (ostatnia) już w najbliższy poniedziałek.
Bibliografia: The Guardian, The Independent, New York Times, World Soccer, ukraina-vpered.com.
Poprzednie części:
Andrij Szewczenko - ukraiński fenomen cz. I
Andrij Szewczenko - ukraiński fenomen cz. II
Andrij Szewczenko - ukraiński fenomen cz. III