- Boris Radovanović to inwestycja w przyszłość. Nie miał on ciągnąć tego zespołu do przodu - uspokaja dyrektor sportowy Lechii, Radosław Michalski, który wierzy także we Frane Cacicia. - Na razie jesteśmy lekko zawiedzeni postawą Cacicia. Ten chłopak ma predyspozycje, aby być liderem zespołu, a na razie nie spełnia oczekiwań i jest to pewne rozczarowanie. Miał on jednak problemy z plecami, być może proces aklimatyzacji w jego przypadku trwa dłużej. Jest to na pewno piłkarz, który umie grać w piłkę i grał już w dobrych zespołach, więc być może się odblokuje - wierzy Michalski.
Szans obcokrajowców Lechii na grę w zespole nie przekreśla jednak trener Jacek Zieliński, który nie uważa, że obaj zawodzą. - Jak się przyjmuje założenie, że obcokrajowiec musi grać w podstawowym składzie, to można powiedzieć, że zawodzą. Cacić i Radovanović rywalizują z resztą piłkarzy o miejsce w składzie. Trudno im się przebić do podstawowej jedenastki, co nie oznacza, że ich szanse na grę są przekreślone - powiedział szkoleniowiec.
Jaki rynek penetrują skauci Lechii w kontekście kolejnego okienka transferowego? - Nie robię czegoś takiego, że obieram sobie rynek i mówię, że w tym roku pozyskujemy tylko piłkarzy na przykład z Afryki. Jeżeli dobry piłkarz wpadnie nam w oko, to nie będę się zastanawiał, z jakiego jest kraju, a jak będzie nam pasował pod względem sposobu gry, to weźmiemy go bez względu na to, czy jest Amerykaninem, Chorwatem, Rosjaninem, czy Polakiem - mówi Michalski, który nie ukrywa, że wraz ze sztabem ludzi obserwuje już zawodników. - Jest jeszcze dużo czasu. Ja i moi skauci na pewno obserwujemy zawodników, oglądamy płyty, jednak na razie bez żadnych konkretów - kończy dyrektor sportowy Lechii.