Marco Paixao wystąpił już w trzynastu meczach Śląska Wrocław. Portugalczyk strzelił w nich... aż dziesięć goli! Nowy napastnik zielono-biało-czerwonych już w pierwszym spotkaniu dla WKS-u wpisał się na listę strzelców, kiedy to w eliminacjach do Ligi Europejskiej dwukrotnie pokonał golkipera FK Rudaru Pljevlja. Portugalczyk goli nie zdobył jedynie w meczach z Koroną Kielce, Club Brugge we Wrocławiu, Wisłą Kraków i Pogonią Szczecin.
Paixao teraz znów trafił i pokonał Krzysztofa Kotorowskiego. - To był bardzo trudny mecz. Zrobiliśmy jednak to, co powinniśmy zrobić. Mieliśmy swoje okazje i strzeliliśmy z nich dwa gole. Zdobyliśmy ważne trzy punkty - mówił po spotkaniu.
Taka ilość bramek strzelona zaledwie w trzynastu meczach czyni z Paixao jednym z najlepszych napastników WKS-u w XXI w. Podobnym bilansem może się jeszcze pochwalić Przemysław Łudziński, ale ten do siatki trafiał zaledwie w meczach na drugoligowym poziomie i Pucharze Polski. Paixao miał więc znacznie trudniejsze warunki do śrubowania swojego bilansu. - Może z boku wygląda, że te bramki przychodzą mi łatwo, ale tak nie jest. Znowu udało mi się zdobyć gola, zespół wygrał i to jest najważniejsze. Jestem szczęśliwy z tego, ale to dopiero początek wygrywania wszystkiego - komentuje uśmiechnięty piłkarz.
O dokonaniach swojego kolegi z zespołu z uznaniem mówią też inni piłkarze brązowych medalistów mistrzostw Polski. - Cieszy kolejna bramka Marco Paixao, który staje się powoli ulubieńcem publiczności. To w głównej mierze po jego trafieniach Śląsk może cieszyć się z kolejnych punktów i powoli piąć się w górę tabeli. Oczywiście życzę mu, aby został królem strzelców, ale jeśli Śląsk zdobędzie mistrzostwo, a Marco nie zajmie najwyższej lokaty i tak z pewnością będzie zadowolony ze swojego bramkowego dorobku - powiedział Rafał Gikiewicz.
W T-Mobile Ekstraklasie Marco Paixao na razie ma cztery gole. Do prowadzących w klasyfikacji strzelców Władimira Dwaliszwili i Eduardsa Visnakovsa traci jednego gola.