Najpierw jednak kibice zgromadzeni na stadionie im. Ojca Władysława Augustynka w Nowym Sączu zobaczyli obfitującą w bramki i okazje strzeleckie pierwszą połowę. Sandecja Nowy Sącz wyszła na prowadzenie po trafieniu z rzutu karnego Adama Mójty, ale Puszcza Niepołomice zdołała wyjść na prowadzenie. Wyrównał po strzale z wolnego Łukasz Nowak, a Paweł Strózik przymierzył w samo okienko, będąc na 25 metrze od bramki gospodarzy. Druga połowa przebiegała już pod dyktando Sandecji, która od 62. minuty grała z przewagą jednego zawodnika. Udało się jej tylko wyrównać stan rywalizacji po golu autorstwa Arkadiusza Czarneckiego.
- Piłkarsko nie byliśmy gorsi od Puszczy, ale rywale przewyższyli nas charakterem. Prowadziliśmy 1:0, kontrolowaliśmy sytuację, a daliśmy sobie wbić 2 gole. Przegrywaliśmy pojedynki kontaktowe, a z tego tworzyły się problemy. Graliśmy w przewadze, ale końcówkę rozegraliśmy mądrzej, niż w Stróżach, choćby dlatego, że był na boisku Marcin Makuch, który jako boczny obrońca dobrze radzi sobie w ofensywie, gdzie stwarzał przewagę - analizował trener Ryszard Kuźma.
Niedosyt jednak pozostał, bo czasu było wystarczająco dużo, by strzelić o jedną bramkę więcej i cieszyć się z pełnej puli. Nie do końca wykorzystaną grę w przewadze liczebnej nie można tłumaczyć jedynie dobrą postawą gości w defensywie.
- Przyczyn jest kilka. Brakowało nam wykończenia akcji przez strzały, urozmaicenia gry, spokoju. Czasami aż prosiło się, by spokojniej i dokładniej zagrać. Zamiast tego był pośpiech i nerwy. Nie zawsze nasze wybory były właściwe. Kiedy trzeba było podać, zawodnik wchodził w drybling, kiedy akcję należałoby rozwiązać wejściem jeden na jeden, to mieliśmy podanie. Tu trzeba spokoju i wiary w to co się robi i we własne umiejętności, co ułatwia sprawę. Ta drużyna jest zainteresowana wygrywaniem meczów, ale przeszkadza jej stres, a to zły doradca - zauważył trener Sandecji.
Drużyna z Nowego Sącza pod wodzą gra dość nierówno. Wszystko zaczęło się od wygranej w Pucharze Polski z Flotą Świnoujście. Potem przyszła kolej na dwie porażki, dwa zwycięstwa, a teraz dwa remisy.
- Bardzo chciałbym, żebyśmy tu stworzyli bardzo dobry zespół i twierdzę w Nowym Sączu, taką jak za czasów trenera Dariusza Wójtowicza. Ciężko pracujemy, by tak było. Potrzeba dużo tej pracy i czasu, by było widać efekty. My musimy ułożyć swój styl grania, schematy. Trzeba się tego nauczyć, ale podkreślam potrzeba czasu. Większość piłkarzy w Polsce powinna być nauczona podstawowych elementów po wyjściu z wieku juniora. Aby grać zawodowo, trzeba pewne rzeczy umieć, mieć powtarzalność. By zrobić piłkę na dobrym poziomie trzeba ciężko pracować i nie widzę innej możliwości - zakończył Ryszard Kuźma.