Petar Borovicanin: Remis jak porażka

Serbski zawodnik ponownie zagrał na stadionie Sandecji, tym razem w barwach Puszczy Niepołomice. Beniaminek I ligi wywalczył jeden punkt, ale powinien ten mecz wygrać.

Drużyna z Małopolski pokazała futbol na tak, lecz ponownie nie przyniosło to jakże potrzebnego kompletu punktów. W pierwszej połowie były sprzyjające okoliczności do wypracowania dużej przewagi. Sandecja prowadziła 1:0, ale po golach Łukasza Nowaka i Pawła Strózika goście z Niepołomic wyszli na prowadzenie. Przy lepiej nastawionych celownikach mogli strzelić przynajmniej dwa gole więcej. "Setki" zmarnowali jednak Sebastian Janik i Paweł Moskwik.

- Mieliśmy w całym meczu 3, 4 stuprocentowe sytuacje i nie wiem jak można takie zmarnować. Nawet z zamkniętymi oczami powinno się je wykorzystać i mieć 3 punkty zamiast jednego. Dla mnie ten remis jest jak porażka. Gdyby przed meczem ktoś dawał nam punkt, to bralibyśmy w go w ciemno, ale po przebiegu meczu możemy czuć niedosyt - powiedział Petar Borovicanin.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Petar Borovicanin po raz drugi wrócił na stadion Sandecji, jako gracz innego zespołu
Petar Borovicanin po raz drugi wrócił na stadion Sandecji, jako gracz innego zespołu

Można też inaczej spojrzeć na sprawę. W 62. minucie czerwoną kartkę ujrzał Marcin Zontek i goście musieli grać w dziesiątkę. Stracili tylko jedną bramkę i wywalczyli jeden punkt. Ten z jednej strony jest cenny, ale Puszcza wciąż jest przedostatnią drużyną I ligi.

- Obie ekipy chciały wygrać i patrząc na całość meczu wynik jest dość sprawiedliwy, choć dla mnie osobiście, tak jak wcześniej powiedziałem, to jak porażka - twierdzi Serb z polskim paszportem.

28-letni boczny obrońca, lub pomocnik dwukrotnie był już piłkarzem Sandecji Nowy Sącz i stadion przy ul. Kilińskiego zna jak mało kto. Ostatni raz przywdziewał biało-czarne barwy w poprzedniej rundzie.

- Ciężko się gra w Nowym Sączu, przy tych wspaniałych kibicach. Nigdy nie zapomnę czasu, który tu spędziłem. Nie było jednak miejsca na sentymenty i grałem na sto procent - zapewnia Petar Borovicanin.

Źródło artykułu: