Przed tygodniem w derbach Krakowa Wisła nie potrafiła po zmianie stron zbytnio zagrozić Cracovii i ostatecznie straciła wygraną. Podobnie było przy Cichej, gdzie Biała Gwiazda prowadząc do przerwy, po zmianie stron musiała się cieszyć, że pojedynku nie przegrała. - Mecz skończył się dla nas szczęśliwie remisem 1:1. W pierwszej połowie mogliśmy ten pojedynek rozstrzygnąć na swoją korzyść. Bo przecież gdyby Paweł Brożek wykorzystał dwa razy okazje sam na sam z bramkarzem, byłoby już po meczu. Niestety później straciliśmy bramkę po rzucie wolnym i musieliśmy się martwić, żeby wywieźć tylko jeden punkt - ocenił przebieg meczu Franciszek Smuda.
Byłemu selekcjonerowi reprezentacji Polski trudno było wyjaśnić, dlaczego jego podopieczni w drugiej odsłonie prezentowali się dużo gorzej niż przed przerwą. - Może niektórzy myślą, że z łatwością wszystko im przyjdzie i gdy się prowadzi 1:0 to się już wygrało. A to nie jest tak, nawet prowadząc wyżej nie ma się pewności, że się wygra. W szatni w przerwie mobilizujemy się i chcemy grać dalej dobrze, ale wszystko potem się załamuje. Najgorzej jest w momencie, gdy w zespole musimy zmieniać graczy. Tak było z Cracovią, gdy zszedł Jovanović. Teraz kontuzji doznał Stjepanović i wszystko się urwało - powiedział trener Białej Gwiazdy.
Już za tydzień Wisła zmierzy się na własnym stadionie z Legią Warszawa. - W takiej formie na mecz z mistrzem Polskim nie możemy wyjść - grzmiał Smuda. - Tam na pewno będzie inne zaangażowanie, bo wiadomo, że z Legią każdy jest dodatkowo umotywowany - dodał na koniec trener Wiślaków.