Beniaminek wreszcie zwycięski - relacja z meczu Energetyk ROW Rybnik - Górnik Łęczna

W 10. kolejce I ligi beniaminek z Rybnika po raz pierwszy w tym sezonie odniósł wygraną. Historyczne zwycięstwo Energetykowi ROW po powrocie na zaplecze ekstraklasy zapewnił Mariusz Muszalik.

Beata Fojcik
Beata Fojcik

Górnik Łęczna na Śląsk przyjechał po zremisowanym spotkaniu z PGE GKS Bełchatów. Z kolei piłkarze trenera Wieczorka do meczu przystępowali z siedmioma remisami i dwoma porażkami na koncie. Dziesiąta seria gier okazała się szczęśliwa dla rybniczan, którzy  uczcili mały, pierwszoligowy jubileusz skromnym zwycięstwem.

Jednak nim do tego doszło obie ekipy musiały się natrudzić. Od początku aktywniejsi byli gospodarze. W 15. minucie gry po składnej akcji w polu karnym drużyny z Lubelszczyzny znalazł się Idrissa Cisse. Senegalczyk próbował pokonać Sergiusza Prusaka, jednak uderzył niecelnie.

Chwilę potem w roli głównej znów wystąpił duet Prusak - Cisse, ale tym razem również górą był golkiper łęcznian, który wygarnął rosłemu napastnikowi piłkę spod nóg. Do kolejnej groźnej sytuacji doszło w 22. minucie meczu, kiedy przed bramką Górnika poślizgnął się Julien Tadrowski. Na jego szczęście z tej okazji nie skorzystał Rafał Kurzawa, którzy posłał piłkę wprost do bramkarza gości.

Podopieczni Jurija Szatałowa zagrozili bramce Daniela Kajzera dopiero w 38. minucie starcia. W okolicę pola karnego gospodarzy Patrik Mraz dograł do Grzegorza Bonina, ten wycofał piłkę do Pawła Sasina, ale obrońca łęcznian uderzył nad bramką śląskiego beniaminka. Sześćdziesiąt sekund później w dobrej sytuacji strzeleckiej znalazł się Paweł Zawistowski jednak jego strzał z małym trudem wybronił Kajzer.

Umiejętności bramkarza miejscowych przed zejściem do szatni postanowił jeszcze sprawdzić Sebastian Szałachowski, jednak po raz kolejny dobrze spisał się golkiper Energetyka ROW Rybnik. Chwilę później arbiter spotkania zakończył pierwszą część meczu.

Drugą połowę wyśmienicie mogli rozpocząć gracze z Gliwickiej, ale wyborną okazję zmarnował Daniel Feruga, który posłał piłkę obok bramki Prusaka. W 54. minucie gry w kolejnej sytuacji sam na sam z Prusakiem stanął wprowadzony w drugiej odsłonie starcia Mateusz Szatkowski, ale i on nie zdobył gola.

W dalszej fazie meczu szkoleniowiec ROW-u, Ryszard Wieczorek zdecydował się na przeprowadzenie ofensywnych zmian w swoim zespole. Oprócz Szatkowskiego na boisko wbiegli także Marek Gładkowski i Marcin Nowacki. Śląska jedenastka nie od razu zrobiła z tego użytek, ale już w końcówce potyczki decydujący cios wyprowadził Mariusz Muszalik. Doświadczony piłkarz rybnickiego klubu uderzył piłkę sytuacyjnie i pokonał Prusaka na cztery minuty przed upływem regulaminowego czasu gry.

W doliczonych trzech minutach Górnik nie potrafił odpowiedzieć dobrze dysponowanemu beniaminkowi z Muszalikiem na czele i mecz zakończył się pierwszym w tegorocznych rozgrywkach I ligi w pełni zasłużonym zwycięstwem drużyny z Gliwickiej.

Energetyk ROW Rybnik - Górnik Łęczna 1:0 (0:0)

1:0 Mariusz Muszalik 86'

ROW: Daniel Kajzer - Marek Krotofil, Marcin Grolik, Sławomir Szary, Daniel Kutarba, Rafał Kurzawa, Szymon Jary (72' Marcin Nowacki), Mariusz Muszalik, Daniel Feruga (64' Marek Gładkowski), Kamil Kostecki, Idrissa Cisse (46' Mateusz Szatkowski).

Górnik: Sergiusz Prusak - Paweł Sasin, Julien Tadrowski, Maciej Szmatiuk, Patrik Mraz, Grzegorz Bonin (68' Nikolajs Kozacuks), Paweł Zawistowski, Veljko Nikitović, Sebastian Szałachowski (77' Bartłomiej Niedziela), Tomasz Nowak, Łukasz Zwoliński (78' Michał Paluch).

Zółte kartki: Mariusz Muszalik, Sławomir Szary (ROW) - Maciej Szmatiuk (Górnik).

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Ryszard Wieczorek (trener Energetyka ROW Rybnik): Wreszcie. Wszyscy tego zwycięstwa oczekiwaliśmy od pierwszej kolejki. Wrażenia artystyczne wcześniej były dobre, ale nie przekładało się to na punkty. Dzisiaj było widać już od pierwszej minuty, że chcemy to spotkanie wygrać. Muszę chłopaków pochwalić przede wszystkim za to, że nie pękli. Nie wygrać dziewięciu meczów pod rząd i grać z presją, ciśnieniem jako beniaminek to nie jest łatwa rzecz. Pierwsza połowa była pół na pół. Zaczęliśmy dobrze, później przeciwnik przejął inicjatywę. W drugiej połowie zmiennicy pomogli, cała trójka była bardzo aktywna. Kiedy potrzebowaliśmy rozbiegać przeciwnika w strefach obronnych, to spełnili swoją rolę. Myślę, że to było kluczem do sytuacji bramkowych. Tak to jest w piłce, że raz się bramkę traci w końcówce, raz się strzela. Suma szczęście się wyrównuje i wychodzi na zero. Mam nadzieję że ten brak szczęścia w tych pierwszych 9. kolejkach będzie procentować w przyszłości i los nam to odda. Patrząc na wszystkie kolejki nie zasługujemy na to, aby być na dole tabeli. Zespół stać na spokojne granie w środku tabeli.

Jurij Szatałow (trener Górnika Łęczna): Mecz można podzielić na fragmenty. W pierwszych trzydziestu minutach wyglądaliśmy słabiutko, nie mogliśmy złapać rytmu. Przeciwnik stworzył kilka sytuacji, kilka strzałów oddał na naszą bramkę. Po tych trzydziestu minutach było więcej spokoju, przytrzymaliśmy piłkę. W drugiej części drugiej połowy poszliśmy na wymianę ciosów. Nie wyszło na to najlepiej. Przeciwnik stworzył więcej sytuacji podbramkowych i dlatego ten mecz dzisiaj wygrał.

Energetyk ROW Rybnik zwycięski na zapleczu ekstraklasy po 11060 dniach!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×