- Nie spodziewałem się piłki, bo to była przebitka. W pewnym momencie zobaczyłem, że będę uderzać i zadziałał odruch. Dołożyłem nogę, za mocno się odchyliłem i nie wpadło, ale potem jeszcze dwa razy dobijaliśmy. Niestety bramkarz Lecha instynktownie obronił i gol nie padł - zrelacjonował Krystian Nowak.
Widzewiacy mieli sporo zastrzeżeń do sędziego Tomasza Wajdy za czerwoną kartkę, którą w 3. minucie otrzymał Rafał Augustyniak. - Nie widziałem tej sytuacji zbyt dokładnie i byłem mocno zdziwiony, że nasz obrońca schodzi z boiska. Nie sądziłem, że skończy się to dla nas tak źle - przyznał 19-latek.
- Było nam bardzo ciężko, rzadko trzeba grać w osłabieniu przez niemal cały mecz. Musieliśmy się przestawić zarówno taktycznie, jak i psychicznie. Chyba zdołaliśmy to zrobić, bo ostatecznie niewiele zabrakło nam do remisu - dodał.
Po wykluczeniu Augustyniaka Nowak grał początkowo w drugiej linii, ale później został przesunięty na pozycję stopera. - W pierwszej chwili lukę na środku obrony wypełnił Povilas Leimonas, zamieniłem się z nim po straconym golu. Nie miałem wielkich problemów z przystosowaniem się. Może zostanę tam na dłużej, zobaczymy. Trener Rafał Pawlak na mnie postawił, z czego bardzo się cieszę. Wcześniej tych szans nie dostawałem zbyt wiele, dlatego chciałem udowodnić swoją wartość. Myślę, że nie było źle, chociaż bardzo żałuję tej niewykorzystanej sytuacji w końcówce - zaznaczył Nowak.
Mimo porażki w Poznaniu i długiej serii bez zwycięstwa, widzewiacy widzą optymistyczne symptomy. - Przeciwko Lechowi jako zespół spisaliśmy się całkiem dobrze, mimo liczebnego osłabienia. Pokazaliśmy, że mamy charakter i chyba poprawiliśmy nie najlepsze wrażenie po poprzednich meczach. Mam nadzieję, że w starciu z Lechią Gdańsk nasze nastawienie będzie takie samo, ale podeprzemy to jeszcze zdobyczą punktową - zakończył.