KGHM Zagłębie Lubin ciągle pozostaje w piłkarskim dołku. Miedziowi pod wodzą Oresta Lenczyka nie potrafili jeszcze wygrać meczu ligowego. Teraz zawodnicy z Lubina swoją formę szlifować będą w ulubionym przez nestora polskich trenerów ośrodku w Spale. - Teraz czeka nas dużo pracy, jedziemy na obóz do Spały. Mamy co ćwiczyć. Trzeba przełknąć gorycz porażki, wziąć się w garść i wygrać następne mecze - komentuje Adam Banaś.
Zagłębie w minionej serii gier przegrało prestiżowy mecz ze Śląskiem Wrocław. - Od początku meczu chcieliśmy postawić nasze twarde warunki i to się w miarę udawało, później kontuzja Borisa Godala, nasz błąd w ustawieniu i niestety padła bramka dla Śląska. Ale nawet po tym golu nie załamaliśmy się, chcieliśmy się grać swoją piłkę, tak jak sobie założyliśmy. Chcieliśmy jak najszybciej odmienić losy tego spotkania, sytuacje ku temu były, niestety nie wykorzystaliśmy ich. I tak jak stare porzekadło mówi, zemściły się. W drugiej połowie rzut karny, czerwona kartka, już całkowicie ustawiły ten mecz - skomentował kapitan Miedziowych.
Zagłębie przez spory fragment meczu musiało radzić sobie też w dziesiątkę po tym, jak z boiska wyleciał Dorde Cotra. Ten wcześniej sprokurował jeszcze rzut karny dla WKS-u. - Nie mamy pretensji do Dorde Cotry za rzut karny i czerwoną kartkę, bo to są nerwy w wielkich derbach i każdy ma w sobie adrenalinę. Niestety tak się stało, ale nikt nie ma pretensji. Sam też dwa tygodnie temu dostałem czerwoną kartkę z Zawiszą. Wszyscy razem wygrywamy, wszyscy razem przegrywany i nikt do nikogo nie ma pretensji - podsumował Banaś.