- Wierzę, że damy z siebie absolutnie wszystko i być może to przyniesie nam upragnione zwycięstwo. Moje zdanie podziela chyba niewielu, ale należę do rodziny piłkarskiej i będę trzymać kciuki do końca. W ogóle nie myślmy na razie o pojedynku z Anglią. Trzeba się skupić tylko i wyłącznie na tym co czeka nas w Charkowie. Gdy tam zrealizujemy cel, zaczniemy się zastanawiać nad zadaniem na wtorek - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Grzegorz Lato.
Skąd król strzelców MŚ 1974 i były prezes PZPN czerpie swój optymizm? - Jesteśmy pod ścianą i wszyscy doskonale wiedzą, że margines błędu jest zerowy. To nasza ostatnia szansa i chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że musimy zostawić na boisku maksimum zdrowia. My jednak słyniemy z tego, że jak jest źle, to potrafimy się mobilizować. Liczę, że podobnie będzie w Charkowie, choć nie da się ukryć, że sami sobie skomplikowaliśmy sytuację. Gdybyśmy potrafili wygrać z u siebie z Ukrainą i Czarnogórą, byłoby bez porównania łatwiej.
Lato uważa, że piątkowy pojedynek będzie otwarty. - Partii szachów bym się nie spodziewał. Nie jest tak, że tylko my mamy nóż na gardle. Ukraina też nie jest jeszcze niczego pewna i dlatego spróbuje wykorzystać atut własnego boiska. Gospodarze tak jak my mogą wiele stracić. Sporo przy tym zależy od wyniku spotkania Anglia - Czarnogóra - zakończył.
Twój największy błąd to, że w tym przypadku posluchaleś Piechniczka !!!
Mądrość polega na tym aby nie tkwić w tym błędzie.