W eliminacjach do Euro 2008 Synowie Albionu rywalizowali o awans z Rosją i Chorwacją. Z grupy do turnieju finałowego przechodziły dwie drużyny, a kadrze Steve'a McClarena w ostatnim meczu potrzebny był remis na własnym terenie z Chorwatami.
Na wypełnionym po brzegi Wembley za sprawą trafień Niko Kranjcara i Ivicy Olicia goście już po 14 minutach prowadzili 2:0. Anglia podniosła się z kolan, doprowadzając do wyrównania (bramki Franka Lamparda oraz Petera Croucha), ale decydujący cios zadał napastnik przyjezdnych Mladen Petrić i w efekcie Wyspiarze nie pojechali do Austrii i Szwajcarii.
Od tego czasu Anglicy dwukrotnie w cuglach wygrali eliminacje do MŚ 2010 i Euro 2012 i doznali tylko jednej porażki (w niemającym już znaczenia pojedynku z Ukrainą). Trwające kwalifikacje okazały się dla zespołu Roya Hodgsona wymagające i przed ich ostatnią kolejką wciąż nie są pewni awansu. To sprawia, że wspomnienia z listopadowego wieczora 2007 roku odżyły, chociaż ewentualne potknięcie nie pozbawi Anglii definitywnie szans na mundial, a Polacy w przeciwieństwie do Chorwatów nie zagrają z nożem na gardle.
- Doświadczenia z tamtego meczu bardzo trudno wymazać z pamięci. Jest to wspomnienie, które będę musiał wziąć z sobie do grobu i jedna z najgorszych chwil w mojej karierze. Mam nadzieję, że taka sytuacja już nigdy nie wróci, a dzięki zwycięstwu nad Polską pozbędę się koszmarów - opisuje Steven Gerrard, który w tamtym pojedynku podobnie jak Frank Lampard rozegrał 90 minut.
- Nie myślimy o przeszłości i historii. Nie możemy zmienić wyniku meczu z Chorwacją ani sprawić, by Jan Tomaszewski w 1973 roku zagrał źle. Przed nami kluczowy pojedynek, który możemy wygrać i dokonać wielkiej rzeczy - przekonuje Roy Hodgson.
Przed sześcioma laty Chorwaci pozbawili Anglików marzeń o Euro 2008:
Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.