Trener Ruchu zawiedziony zmiennikiem

- On nam nie pomógł. Ta zmiana ewidentnie nam nie wyszła - skomentował jedną ze swoich decyzji w meczu z Pogonią trener Ruchu Jan Kocian.

Aż trudno w to uwierzyć, ale w 2013 roku na własnym stadionie w ekstraklasie Ruch Chorzów wygrał zaledwie trzy razy. W rundzie wiosennej Niebiescy ograli Widzew Łódź 3:0, Polonię Warszawa 2:1, a w sierpniu pokonali Legię Warszawa 2:1. W trwających rozgrywkach chorzowianie raz uznali wyższość rywala, a w pięciu domowych grach notowali remis.

Podobnie było w spotkaniu z Pogonią, gdzie pojedynek dla Niebieskich rozpoczął się doskonale. - To była bardzo dobra akcja i piękny gol. Szkoda, że potem, w dość kontrowersyjnych okolicznościach Pogoń wyrównała. Z ławki wyglądało na to, że Łukasz Surma chwilę przed golem był faulowany w środku pola - powiedział trener Niebieskich Jan Kocian.

Ruch przez większość spotkania był pozbawiony dopingu skonfliktowanych z działaczami kibiców i nie potrafił skutecznie zaatakować szczecinian. Po przerwie na boku pomocy dość niespodziewanie pojawił się nominalny boczny obrońca Martin Konczkowski. Młody zawodnik jednak kompletnie zawiódł. - Myślałem, że lepiej sobie poradzi, jest szybki, ale tego nie wykorzystał. Pod nieobecność kontuzjowanego Włodyki musieliśmy coś wymyślić - tłumaczył się z decyzji Słowak. - Pietruszka miał już żółtą kartkę i musiał uważać - dodał.

Chorzowianie w spotkaniu zaskoczyli faktem, że nie rzucili się na rywala, tylko czekali na ataki Portowców i kontrowali przeciwnika. - Pogoń jest bardzo mocna w ofensywie. Musieliśmy się bardzo skupiać na obronie - powiedział Kocian. - Marzyliśmy o wygranej, ale doceniać trzeba i ten remis. Swoje mecze wygrały Korona i Zawisza, więc chcieliśmy im znowu uciec. Szkoda sytuacji w ostatniej minucie Marka Zieńczuka - zakończył słowacki trener Ruchu Chorzów.

Komentarze (0)