Piątkowy pojedynek zakończył się remisem 1:1. Gospodarze prowadzili po bramce Marcina Kocura w 23. minucie, zaś pod koniec z rzutu karnego wyrównał Artur Marciniak. Właśnie ta jedenastka podgrzała atmosferę w sztabie miejscowych. - Najwyższy czas, by ktoś powiedział o tym, co od jakiegoś czasu się u nas dzieje. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale kolejny już raz sędziowie opuszczają nasz stadion przy akompaniamencie wyzwisk, które nie nadają się do cytowania - stwierdził opiekun beniaminka, Dariusz Żuraw.
Po chwili dodał już bez zważania na słowa: - Momentami to jest naprawdę jawne sk***stwo. Żurnaliści obecni na sali nagrodzili tę wątpliwej klasy wypowiedź oklaskami.
- Nie mam pretensji do trenera Marka Kamińskiego, ale wcześniej mieliśmy taką samą sytuację. Co z tego, że ktoś nas przeprosi, jeśli w kolejnym meczu u siebie jesteśmy krzywdzeni - oznajmił Żuraw.
Szkoleniowiec zielonych nie podjął się oceny spornej sytuacji. - W akcję było zamieszanych zbyt wielu zawodników i dlatego nie widziałem dokładnie całego zdarzenia. Ja jestem trenerem, a decyzja należała do sędziego. Podyktował rzut karny i nie ma co dyskutować - powiedział Marek Kamiński.
Jeden z dziennikarzy próbował jeszcze sprowokować opiekuna zielonych, lecz ten nie uległ i w dalszą polemikę się nie wdawał.
O co natomiast cała awantura? Trzeba przyznać, że jedenastka może budzić kontrowersje, lecz na pewno nie był to rzut karny podyktowany "z kapelusza" i nic nie uzasadnia tak wielkich pretensji gospodarzy. W akcji, po której Michał Mularczyk wskazał na "wapno" Paweł Piceluk był szybszy od Krystiana Kowalczyka i gdy go wyprzedził, cały czas był naciskany. Do kontaktu między piłkarzami raczej doszło (tak sugerują powtórki). Zresztą upadek warciarza nie był teatralny, a przy rozpędzonym napastniku niewiele trzeba, by wytrącić go z równowagi.
Po obejrzeniu skrótu widać że Odra była lepsza niestety sędzia ewidentnie promuje słabszą Wartę Poznań, bez urazu dla kibiców ale takie coś to tylko zaniżanie poziomu ligi! Brawo za odwag