Agent Lewandowskiego czuje żal do Borussii? Żąda surowej kary dla Dortmundu

Jaką karę otrzyma Borussia za wybryki kibiców? Maik Barthel, który wraz z Cezarym Kucharskim reprezentuje Roberta Lewandowskiego, liczy na surowy werdykt federacji.

Podczas letniego okna transferowego i tuż po jego zamknięciu agenci Roberta Lewandowskiego toczyli wojnę na słowa z włodarzami Borussii Dortmund. Maik Barthel i Cezary Kucharski przekonywali na łamach mediów, że Hans-Joachim Watzke złamał daną obietnicę, że polski piłkarz w 2013 roku będzie mógł zmienić barwy klubowe. - Jesteście kłamcami, zwykłymi kłamcami! - miał krzyczeć Barthel do dyrektora sportowego Michael Zorc.

Spór ucichł, "Lewy" pogodził się z tym, że będzie musiał wypełnić kontrakt z Borussią, a sternicy klubu są zadowoleni z postawy piłkarza. Z decyzją BVB w sprawie Lewandowskiego najwyraźniej nie pogodził się jeszcze tylko Barthel, który postanowił wykorzystać zachowanie kibiców wicemistrza Niemiec podczas derbów Zagłębia Ruhry, by... wbić szpilę dortmundczykom.

Tuż przed rozpoczęciem sobotniego pojedynku z Schalke 04 Gelsenkirchen sympatycy z Dortmundu zaprezentowali pokaz pirotechniki, a z sektorów zajmowanych przez nich pofrunęły race - zarówno w stronę kibiców Schalke 04 Gelsenkirchen, jak i na murawę. Odpalone zostały także flary dymne. Nikomu nic się nie stało, ale Borussia nie uniknie kary. Najbardziej dotkliwa dla klubu byłaby sankcja rozegrania jednego meczu na Signal Iduna Park bez udziału publiczności.

Borussia już zapewniła, że we własnym zakresie przedsięweźmie wszelkie środki, by podobnych sytuacji uniknąć w przyszłości, licząc na łagodny wyrok. Co na to Maik Barthel? - Byłoby dobrze, gdyby kara dla Borussii opierała na werdykcie dla Dynama Drezna - stwierdził na jednym z portali społecznościowych przedstawiciel polskiego napastnika.

Krótka wypowiedź agenta szybko przedostała się do niemieckich mediów. "Surowa kara - takiej dla Borussii żąda agent Lewandowskiego!" - pisze Bild. Aby wyjaśnić sprawę, trzeba przypomnieć, że w 2011 roku fani Dynama Drezno podczas meczu Pucharu Niemiec wywołali znacznie bardziej poważne zamieszki niż kibice Borussii w trakcie derbów i ranili dwóch policjantów. Kara? Domowy mecz bez udziału publiczności, zakaz wstępu fanów na spotkanie wyjazdowe oraz 100 tysięcy euro grzywny.

Nie ulega wątpliwości, że Borussia na taką sankcję jak Dynamo nie zasłużyła. Maik Barthel jest jednak innego zdania. To, zdaniem niemieckich mediów, pokłosie konfliktu z działaczami.

Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: