Adam Mójta - człowiek o stalowych nerwach

Już pięć goli z rzutów karnych strzelił w tym sezonie lewy obrońca Sandecji Nowy Sącz. Jego dwa trafienia z jedenastego metra mocno przyczyniły się do pokonania Widzewa Łódź w 1/8 Pucharu Polski.

Adam Mójta jest jak dotąd najlepszym strzelcem swojego zespołu. W lidze i w Pucharze Polski zdobył już łącznie 6 bramek, z czego pięć z rzutów karnych. Zawodnik, który pochodzi z Jeleniej Góry musi mieć nerwy ze stali, bo uderza precyzyjnie i pewnie. - Na pewno podchodząc do karnego nie spinam się, a robię swoje tak, jak na treningach. Dzięki Bogu, jak dotąd noga mi jeszcze nie zadrżała - powiedział gracz Sandecji, któremu udaje się zachować zimną krew nawet w kluczowych momentach. Jego gol w 90. minucie dał zwycięstwo z Energetykiem ROW Rybnik. Podobna sytuacja miała miejsce w starciu z Wisłą Płock, ale w tym przypadku bramka z jedenastego metra dała jedynie remis. W meczu 1/8 finału Pucharu Polski 27-letni piłkarz do siatki trafił dwukrotnie, co nikogo nie dziwi, był to efekt doskonale uderzonych rzutów karnych. Jeden z nich dał prowadzenie 1:0, a drugi przypieczętował zwycięstwo w serii "jedenastek" i w całym spotkaniu.

Adam Mójta (w środku) zbiera gratulacje od kolegów
Adam Mójta (w środku) zbiera gratulacje od kolegów

Awans do 1/4 finału pucharowych rozgrywek jest największym sukcesem sądeckiej piłki nożnej, obok awansu do I ligi. - Patrząc na to, jak zaczęliśmy ten sezon, dokonaliśmy rzeczy niemożliwych. Bardzo się cieszymy z wyeliminowania ekstraklasowca. Trochę dopisało nam szczęście. Widzew może jest dopiero czternastą drużyną Ekstraklasy, co nie zmienia faktu, że stać ich na wiele. Rywal był bliski przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść jeszcze w regulaminowym czasie gry. Wcześniej my mieliśmy swoje szanse i mogliśmy prowadzić 3:1, ale ogólnie rzecz ujmując walką i ambicją zasłużyliśmy na awans. Teraz czeka nas dwumecz z Zagłębiem Lubin, który będzie fajnym przeżyciem - dodaje Mójta.

Rzut karny, który dał sądeczanom prowadzenie 1:0 został odgwizdany przez Sebastiana Jarzębaka, choć sędzia początkowo wahał się, czy nie pokazać kartki Maciejowi Bębenkowi za symulowanie. - Sędzia się zastanowił i słusznie, bo rywal kopnął Maćka w klatkę piersiową i moim zdaniem rzut karny był ewidentny - zakończył obrońca Sandecji Nowy Sącz.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (0)