- Dla nas to świetna sprawa, że jest nam dane pisać nową historię - mówi Jan Żurek, trener tyskiej drużyny. GKS po raz ostatni sięgnął bowiem po komplet punktów po meczu ze swoim imiennikiem z Katowic 35 lat temu - w 1978 roku.
Mecz źle rozpoczął się dla drużyny z Tychów, która już w pierwszych fragmentach gry straciła bramkę. - Początek meczu ułożył się dla nas fatalnie, bo nasze założenia były zupełnie inne. Ważne, że udało nam się na początku drugiej połowy wyrównać, a potem konsekwentnie dążyliśmy do zdobycia kolejnych bramek - analizuje Żurek.
Pierwsza część spotkania była w wykonaniu gospodarzy słaba. Do gry tyszanie wrócili dopiero w drugiej połowie. - Gdyby moja drużyna była już kompletna byłoby świetnie, ale tak nie jest. Nie umieliśmy zareagować, kiedy przegrywaliśmy. Timeing był zły, komunikacja też. Nie wiedzieliśmy co mamy grać. W przerwie dokonałem zmiany i wyjaśniłem chłopakom jak grać, by losy meczu odwrócić. To się nam udało - triumfuje doświadczony szkoleniowiec.
Ostatnie tygodnie dla tyskiej drużyny stały pod znakiem ciężkiej pracy. Po zwycięstwie nad GieKSą otrzymali jednak nagrodę od sztabu szkoleniowego. - Na początku tygodnia powiedziałem chłopakom, że jak ten mecz wygrają, to dostaną dzień więcej wolnego. Zdobyli trzy punkty, więc sobie na ten dodatkowy odpoczynek zasłużyli. Ostatnio pracowaliśmy naprawdę ciężko, stąd na pewno się to drużynie przyda - uśmiecha się trener GKS-u.
Chcesz być na bieżąco z newsami ze świata futbolu? Zalajkuj nasz profil na Facebooku!