Niezniszczalny Edi Andradina kończy karierę
Paweł Golański nazywa Brazylijczyka niezniszczalnym. Nietuzinkowy, prawie czterdziestoletni Edi zapisał w polskim futbolu piękną kartę, którą przypominamy.
Edi Andradina urodził się 13 września 1974, kilka miesięcy po dniu, w którym Pele zakończył karierę piłkarską oraz kilkadziesiąt dni po zdobyciu brązowego medalu mistrzostw świata przez orły Kazimierza Górskiego. Polska stała się jego domem trzy dekady później. Pele wręczał mu koszulkę pierwszego poważnego klubu - Santosu, następnie na jego cześć Edi nazwał swojego... kota. Na marginesie - pies wabi się Zico.
Przydomek Andradina wziął się od nazwy miasta, z którego pochodzi. Nie wymyślił go sam, nadał mu go trener z zupełnie prozaicznego powodu - Carlosów było zbyt wielu. Wyjechał z rodzinnego domu jako 14-latek, w wieku 22 lat trafił do Santosu. Nie został tam na długo, zagrał w kilkunastu meczach, strzelił jedną bramkę innemu znanemu zespołowi - Flamengo Rio de Janeiro. W równie wielkim i rozpoznawanym w świecie klubie już nie występował.Edi Andradina reprezentował w Japonii barwy Gamby Osaka, Oity Trinita, Albirexu Nigata oraz Consadole Sapporo. Z krótką przerwą spędził w tym kraju trzy lata, strzelił ponad 50 goli, także w J-League. Po tym okresie wrócił do Brazylii, ale nie bardzo potrafił się tam na nowo zaaklimatyzować. Stwierdził nawet, że było tam za gorąco, odzwyczaił się od tamtejszego stylu życia. Kupił ziemię i stada krów, z czasem wszystko sprzedał. Postanowił związać się z Polską.