Spadkowicz z T-Mobile Ekstraklasy, pokazał w 17. kolejce dwa oblicza. W pierwszej części dał się zdominować Sandecji, która ruszyła do ataków od pierwszej sekundy, co później udokumentowała bramką. - Po tym spotkaniu musimy zadać sobie pytanie, czy jesteśmy drużyną i czy mamy świadomość o co walczymy. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że każde najbliższe spotkanie jest walką o życie, o przyszłość. Mimo tego, na początku rywal był bardziej zdeterminowany, odbierał piłki i stwarzał sytuacje. W 50. sekundzie spotkania Sandecja oddała już dwa strzały, więc coś tu nie halo - powiedział Kamil Kiereś.
Inne oblicze miała druga część, która przebiegała już pod dyktando drużyny przyjezdnej. Bełchatowianie mogli zdobyć kilka bramek, lecz na potęgę marnowali swoje okazje, nawet jeśli były to strzały z najbliższej odległości. - Nie chcę umniejszać sukcesu Sandecji, ale sami jesteśmy sobie winni. Mieliśmy olbrzymią przewagę, graliśmy na połowie rywala, więc naszą postawę należy uznać za nonszalancję. Mamy duży problem i musimy się zastanowić co dalej. Nie przystoi nam grać, tak jak w ostatnich meczach - dodał trener PGE GKS-u Bełchatów.