Sandecja Nowy Sącz ograła kolejną drużynę z aspiracjami do awansu. PGE GKS Bełchatów w 17. kolejce nie zdołał strzelić bramki i stracił dwie. Szczególnie w pierwszej połowie kibice przecierali oczy ze zdumienia, bo gospodarze wręcz zdominowali faworyzowanych gości. - Mieliśmy swój plan i w I połowie realizowaliśmy go wzorowo. Trochę obawiałem się, że nas to uśpi, ale do końca pierwszej części kontrolowaliśmy sytuację, choć niepotrzebnie poszliśmy na wymianę ciosów. Myślę, że zawodnicy poddali się trochę nastrojowi tego spotkania - analizował Ryszard Kuźma.
Drużyna prowadzona przez Kamila Kieresia na drugą część nastawiła się jeszcze bardziej ofensywnie, przeważała, atakowała i wiele razy była bliska szczęścia. Co z tego, że próbowała, jeśli nie potrafiła znaleźć drogi do siatki? Można zatem powiedzieć, że zwycięstwo piłkarzy z Kilińskiego zrodziło się w bólach, ale należy ich też pochwalić, że potrafili wytrzymać natarcia PGE GKS-u Bełchatów. - W II połowie mieliśmy swoje problemy i jak ja to nazywam cierpieliśmy na boisku. Wycierpieliśmy i finał był dla nas bardzo fajny - skwitował trener "Pasów".
Sandecja zakończyła rundę jesienną na ósmym miejscu, a pod wodzą Ryszarda Kuźmy przeszła metamorfozę. Po trzech pierwszych kolejkach zajmowała dopiero szesnaste miejsce w tabeli, miała tylko jeden punkt, zerowy dorobek strzelecki i spisywała się bardzo kiepsko. 51-letni szkoleniowiec objął drużynę przed czwartą serią spotkań i od tego momentu "Biało-czarni" zdobyli 22 punkty i znacząco poprawili swój styl. Jeśli spojrzymy na tabelę liczoną tylko od tego momentu, okaże się że nowosądeccy futboliści są czwartą siłą zaplecza T-Mobile Ekstraklasy i na koniec 2013 roku może być jeszcze lepiej. 18. kolejka zostanie rozegrana awansem, a Sandecja pojedzie do Brzeska, by zmierzyć się z ostatnim w tabeli Okocimskim.