Piłkarze z Nowego Sącza ponownie udowodnili, że mają problemy z zespołami, które są niżej w tabeli. "Piwosze" po 17. kolejce zamykali ligową tabelę, ale tanio skóry nie sprzedali i pokrzyżowali plany graczom Sandecji. - Na pewno chcieliśmy skończyć ten rok zwycięstwem. Przerwa jest bardzo długa, a najbardziej pamięta się ostatni mecz. Niestety się nie udało, choć mieliśmy swoje sytuacje, przynajmniej trzy, po których powinny paść bramki. Cieszymy się za to z tego, że Okocimski też nie wykorzystał swoich szans. Jest niedosyt, ale trzeba się cieszyć z jednego punktu - stwierdził Arkadiusz Czarnecki. - Piłkarze Okocimskiego dobrze się przesuwali, byli blisko siebie, atakowali praktycznie na swojej połowie, czekali na nasze straty i z tego próbowali konstruować szybkie i groźne kontry - dodał.
O ile można przyczepić się do marnowania doskonałych okazji strzeleckich, to trzeba zwrócić uwagę na dobrą postawę podopiecznych Ryszarda Kuźmy w obronie, nawet pod nieobecność stopera Petera Petrana. Słowaka godnie zastąpił 17-letni Przemysław Szarek, a niemal bezbłędnie interweniował Arkadiusz Czarnecki. - Od tego jestem, by przerywać akcje. Jestem ostatnim obrońcą i staram się jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki. Ogólnie zagraliśmy nieźle w defensywie - ocenił 26-letni zawodnik.
Sandecja zagrała w Brzesku ostatni raz o punkty w tym roku i wiadomo już, że będzie "zimować" na ósmym miejscu w tabeli, co można przyjąć z umiarkowanym optymizmem. - Wiadomo jaka była sytuacja po pierwszych kolejkach i nikt się nie spodziewał, że zdobędziemy tyle punktów. 24 oczka to nie najgorszy wynik, choć mogliśmy jeszcze parę wyszarpać. Były takie mecze, w których niefartownie je traciliśmy - podsumował Arkadiusz Czarnecki.