Sebastian Mila: Jesteśmy świadomi swojej niewesołej sytuacji

- Trochę punktów w tabeli nam brakuje, więc jesteśmy rozczarowani. Nic nie zapowiadało, że poniesiemy tak bolesną porażkę - mówi po meczu z Wisłą Kraków (0:3) kapitan Śląska Wrocław Sebastian Mila.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
To druga z rzędu ligowa porażka WKS-u w ekstraklasie i w sumie trzeci kolejny mecz bez wygranej. Biała Gwiazda dość szczęśliwie objęła prowadzenie w I połowie, kiedy po strzale Łukasza Garguły i rykoszecie od Przemysława Kaźmierczaka piłka wpadła do siatki Śląska, w tuż po przerwie w odstępie dwóch minut wiślacy zadali dwa kolejne ciosy.

- W pierwszej połowie czuliśmy się przyzwoicie i dlatego udało nam się stworzyć kilka dogodnych sytuacji. Może nie były one bardzo groźne, ale jednak nie byliśmy tłem dla krakowian. Postraszyliśmy przeciwników i można było odczuć, że Wisła ma do nas duży szacunek. Jednak pechowo stracona bramka spowodowała, że to my musieliśmy się bardziej odkryć i starać się prowadzić grę - komentuje Mila.

- W momencie straty drugiego gola, a chwilę później trzeciego, widać było, że ten mecz się dla nas skończył. Staraliśmy się grać do końca i próbowaliśmy jeszcze zaatakować, ale nic z tego nie wyszło. Od soboty myślimy już tylko o Pogoni - dodaje kapitan Śląska.

- To nasza druga porażka z rzędu i trochę punktów nam brakuje w tabeli, więc jesteśmy rozczarowani. Nie idzie nam ostatnio zbyt dobrze. Nie ukrywam i nie będę czarował: nasza sytuacja może nie jest dramatyczna, ale też nie jest wesoła i jesteśmy absolutnie tego świadomi. Robimy, co możemy, żeby się podnieść i znaleźć się w pierwszej "8", bo to jest dla nas najważniejsze - kończy były reprezentant Polski.

Stanislav Levy w Śląsku ponad rok. Jakie są efekty?

Śląsk Wrocław awansuje do pierwszej "8" po sezonie zasadniczym?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×