Lubelskie problemy z murawą

Boisko przy al. Zygmuntowskich nie prezentuje się najlepiej. Jego stan nie sprzyja kombinacyjnej grze - aż roi się od nierówności, a w wielu miejscach zamiast trawy jest... piach. Nic więc dziwnego, że po niedzielnym meczu zarówno Motor, jak i Flota narzekały na murawę.

Stan boiska, na którym rywali podejmuje I-ligowy Motor, to w dużej mierze rezultat pojedynku z kielecką Koroną sprzed tygodnia. Mecz ten toczył się przy nieustannie padającym deszczu. - To jest pokłosie meczu z Koroną Kielce. Szkoda, że tamten mecz w ogóle się odbył - potwierdza trener Ryszard Kuźma.

Na fatalnej murawie trudno o rozegranie składnych, kombinacyjnych akcji, więc trzeba szukać prostych środków w dążeniu do celu, a to nie należy do mocnych stron lubelskiej drużyny. - Mieliśmy ciężkie warunki. Nasza drużyna dobrze gra dołem, jeśli mamy dobre równe boisko, a właśnie takiego boiska nam zdecydowanie zabrakło - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zauważa Łukasz Misztal. - Naszą siłą jest gra kombinacyjna krótkimi podaniami, ale nie dało się tak zrobić - dodaje Kuźma.

Suchej nitki na stanie boiska nie pozostawiają piłkarze Floty, którzy z trudem radzili sobie na nim, gdyż niełatwo było oszacować, w którym kierunku odbije się piłka. - Jedno z najgorszych, na jakich grałem. Mogliśmy zagrać na plaży, byłoby prawie tak samo - nie owija w bawełnę strzelec gola dla zespołu ze Świnoujścia, Piotr Dziuba.

Doświadczony Grzegorz Skwara nie ma wątpliwości, że na lepiej przygotowanej murawie drużyny mogłyby pokusić się o ciekawszą i bardziej emocjonującą grę. - W lepszym widowisku przeszkodziło to boisko. To jest katastrofa, chyba najgorsze w lidze. Przyjechałem i spodziewałem się boiska, a to można porównać - za przeproszeniem - do kartofliska. Z całym szacunkiem dla wszystkich kibiców, ale boisko nie nadawało się do gry - przyznaje pomocnik Floty.

Komentarze (0)