Sylwestrzak przeszedł drogę z piekła do nieba. "Gdyby nie moja interwencja..."
Obrońca Korony Kielce najpierw sprokurował bramkę dla Piasta Gliwice, by następnie doprowadzić do wyrównania. Występ Kamila Sylwestrzaka przy Okrzei przysporzył kibicom wielu emocji.
Poza niefortunną interwencją przy golu dla Piasta Gliwice 25-latek zanotował również złe zagranie w pierwszej połowie spotkania. To wszystko wywołało w piłkarzu złość. - Przed tą sytuacją z bramką dla gospodarzy miałem jeszcze problem w pierwszej odsłonie. Po wyrzucie z autu myślałem, że Pavol Stano jest sam, więc złamałem na prawą nogę i chciałem do niego zagrać. Nie widziałem rywala, ale chyba też był to Cicman. Po tym zagraniu powiedziałem sobie, że już wystarczy i trzeba się wziąć w garść, zrehabilitować się, bo tak to nie może wyglądać - skomentował defensor.
Wychowanek Odry Górzyce ma patent na zdobywanie ważnych bramek. W Bydgoszczy zaliczył on zwycięskie trafienie, a we Wrocławiu i Gliwicach dające remis jego drużynie. - Należy się cieszyć z tych bramek, choć szkoda, że nie wszystkie dawały nam trzy punkty. Do Gliwic przyjechaliśmy po pełną pulę, bo nie ukrywaliśmy, że interesuje nas tylko zwycięstwo. Mimo tego cieszymy się z remisu. W trzech meczach ugraliśmy siedem punktów i moim zdaniem żaden z dziennikarzy nie zakładał takiego przebiegu zdarzeń. Wiadomo, że chcieliśmy komplet, ale i tak jesteśmy zadowoleni z tego rezultatu - zakończył Kamil Sylwestrzak.
Piast Gliwice straci utalentowanego wychowanka? Jego pensja jest na poziomie piłkarzy rezerw!