Piłkarz trenera Rafała Pawlaka nie miał jednak powodów do pełnej radości. Czerwono-biało-czerwoni jedynie zremisowali 0:0, nie oddając w całym meczu ani jednego celnego strzału na bramkę strzeżoną przez Mariana Kelemena. - Śląsk miał dużo sytuacji, ale nic nie wykorzystał. Wreszcie zagraliśmy na zero z tyłu, bo długi czas nam się to nie udawało. Tylko się cieszyć, że nic w defensywie nie wpadło. Oby tak dalej, a bramki dla nas przyjdą z czasem - powiedział na gorąco Krystian Nowak.
Gospodarze wyszli na spotkanie, grając w początkowej fazie trzema obrońcami. Czerwono-biało-czerwoni starali się często wymieniać pozycjami. Momentami w jednej linii grało nawet aż sześciu widzewiaków. - Głównym założeniem było wyjście z tyłu. Boczni pomocnicy mieli asekurować boki, żeby wyeliminować zagrożenie ze strony Dudu i Ostrowskiego. Myślę, że podołali temu zadaniu, bo nie straciliśmy bramki - wyjaśnił piłkarz Widzewa.
Łódzki pomocnik wskazywał na trudne warunki, w jakich przyszło grać obu zespołom - niska temperatura, wiejący wiatr oraz oblodzone boisko - Ciężkie warunki mieliśmy w tym meczu. Zima trochę zmroziła boisko, ale myślę, że zagraliśmy dobre spotkanie. Stworzyliśmy kilka okazji na gola. Gdybyśmy wykorzystali którąkolwiek z nich, to pewnie dowieźlibyśmy taki wynik do końca - stwierdził podopieczny trenera Pawlaka.
Przed widzewiakami pozostał ostatni mecz w 2013 roku. Łodzianie udadzą się do Białegostoku, gdzie o tej porze roku warunki pogodowe mogą być równie trudne jak w sobotę na stadionie przy Piłsudskiego. Sam zawodnik spodziewa się jeszcze gorszej aury, która jednak nie powinna być wytłumaczeniem ewentualnej słabej postawy w meczu. - Ciężko się biega po oblodzonym boisku, kiedy mróz trzyma. Nawet jak jest włączone ogrzewanie, to murawa i tak zamarza. Trzeba jednak grać. Mamy ostatni mecz w tym roku do rozegrania w Białymstoku. Lepszych warunków tam nie będzie, bo tam zima jest gorsza, jak to na Podlasiu. Musimy się dlatego dobrze przygotować do tego starcia - zakończył.